Flaczki z boczniaków plasują się w
ścisłej czołówce mojej listy kontrowersyjnych dań.
Już sama, w mojej ocenie mało
apetyczna nazwa potrawy wprawia mnie w lekką konsternację przez zawartą w
słowie „flaczki” sugestię gumowatej, a wręcz SFLACZAŁEJ konsystencji.
Przygotowanie wegańskich flaczków z
boczniaków jawi mi się jako dyskusyjny
pomysł również z uwagi na fakt, iż kilka ich zjedzonych przeze mnie
restauracyjnych wersji okazywało się smakowym niewypałem.
Flaczki z boczniaków oznaczają też
dla mnie konieczność godzenia ich gotowania z gorącą debatą pomiędzy mną a F., dotyczącą
tego, czy zupa może być wzbogacona o ziemniaki.
F. nieodmiennie pomstuje, że to
„nieprawdziwe”, z czym nie sposób dyskutować osobie, która nigdy nie miała w ustach
„prawdziwych” flaków, podczas gdy ja podnoszę argument, że po dodaniu do gara z
flaczkami z boczniaków pokrojonych w grubą kostkę ziemniaków zupa zyskuje
sycącej krzepkości – z czym nie sposób dyskutować osobie, która lubi rozkosznie
sycącą krzepkość.
Pomimo powyższych drobnych
przeciwności flaczki nie-flaczki pojawiają się ostatnio na naszym stole
regularnie, odkąd do oferty stoiska na
BioBazarze z naszymi ulubionymi brązowymi pieczarkami dołączyły doskonałej
jakości, zawsze zachwycająco świeże boczniaki z maleńkiej, ekologicznej
hodowli.
FLACZKI
Z BOCZNIAKÓW
(składniki na 6 porcji)
400 g boczniaków
2 średniej wielkości marchewki
2 średniej wielkości pietruszki
2 średniej wielkości cebule
4 ząbki czosnku
kawałek imbiru wielkości małego
palca
3-4 listki laurowe
6-8 ziaren ziela angielskiego
3-4 ziarna jałowca
3 łyżeczki suszonego lubczyku
2 łyżeczki suszonego majeranku
1 łyżka sosu sojowego
½ łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
2 l odcedzonego przez gęste sitko
bulionu warzywnego*
2 średniej wielkości ziemniaki
olej do smażenia (rafinowany
rzepakowy, ryżowy albo inny o wysokim punkcie dymienia i neutralnym zapachu)
do podania: grubo pokrojona natka
pietruszki
* dobry bulion, podobnie jak w
przypadku kremowej
boczniakowej, jest absolutnie niezbędny do przygotowania naprawdę
aromatycznych flaczków; zastąpienie bulionu wodą niechybnie skaże nas na
obcowanie z płaskim smakiem
Boczniaki dokładnie płuczemy i
wycieramy do sucha ręcznikiem papierowym, a następnie kroimy wzdłuż na grube
paski.
Obrane cebule siekamy w cienkie piórka,
a marchewki i pietruszki – w niezbyt grube słupki.
Obrany i pokrojony w cienkie
plasterki czosnek i imbir wrzucamy wraz z zielem angielskim, listkami laurowymi
i jałowcem na olej, powoli rozgrzany w dużym garnku o grubym dnie.
Podsmażamy przyprawy na niezbyt
dużym ogniu przez 2-3 minuty, uważając, aby nie przypalić czosnku, a gdy
przyprawy zaczną intensywnie pachnieć, dokładamy do garnka cebulę i dusimy,
mieszając od czasu do czasu.
Kiedy cebula się zeszkli, dokładamy
do garnka pietruszkę, marchewkę i boczniaki.
Dusimy dobrze wymieszane warzywa i
grzyby pod przykryciem, przez 15- 20 minut, aż korzeniowe lekko zmiękną,
zalewamy bulionem, doprawiamy majerankiem, lubczykiem i sosem sojowym, a
następnie gotujemy przez minimum 30 minut, tak, aby wszystkie smaki dobrze się
przegryzły.
Na ostatnie 10 minut dokładamy do
garnka pokrojone w grubą kostkę ziemniaki, a tuż przed końcem gotowania
doprawiamy zupę pieprzem.
Flaczki z boczniaka podajemy gorące,
oprószone świeżo posiekaną natką pietruszki.
***
Za przygotowaniem flaczków z
boczniaków przemawia nie tylko fakt, iż uduszone na oleju i obgotowane w
aromatycznym bulionie grzyby zachwycają jędrnością (w przeciwności do mięsnej
wersji potrawy, o czym zapewnia obeznany z nią F.).
Doprawione rozgrzewającą papryczką i
imbirem, pobudzające apetyt białkowym zapachem sosu sojowego i lubczyku,
kuszące intensywnym aromatem majeranku oraz ostrością pieprzu i świeżej natki
flaczki z boczniaków okazują się doskonałym remedium na przedwiosenną pluchę.
Bogactwo faktur pokrojonych na różne
kształty warzyw dostarcza kolejnych przyjemnych niespodzianek wraz z każdym
zanurzeniem łyżki w aksamitnym dzięki delikatnemu zagęszczeniu ziemniaczaną
skrobią bulionie.
Finalnie okazuje się więc, że nawet
dodatek ziemniaków przestaje być tak bardzo kontrowersyjny… oczywiście o ile
nie odbiera niegdysiejszemu stronnictwu antyziemniakowemu prawa do uzupełnienia
porcji flaczków pajdką żytniego chlebka z kremowym masełkiem :)
Pyszności, jutro zrobię. Oby tylko udało mi się kupić świeże boczniaki. Akurat mam wolne :) ale mi smaka narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńDziekuję i trzymam kciuki za udane boczniakowe łowy :)
OdpowiedzUsuń