Boczyłam się na boczniaki przez
kilka lat.
Wydawały mi się zbyt delikatne,
niemal pozbawione smaku, a za to obarczone przekleństwem ciężkiego, drożdżowego
zapachu.
I przypominały niefortunne zatrucie
pokarmowe, z nielicującym z jedzeniem pośpiechem, makaronem z boczniakami i
niecną firmą cateringową w tle…
Kiedy jednak natrafiłam wczoraj na
jędrne, kremowo – brązowe boczniaki, postanowiłam dać im szansę na rehabilitację- szczególnie, że o
tej porze roku, dając odpór portugalskiej młodej kapuście i hiszpańskiemu
szczawiowi (sic!- wczorajsza oferta mojego osiedlowego warzywniaka!), programowo
kupuję wszystko, co pochodzi z Polski.
Przyszło mi przy tym do głowy, że
anglojęzyczna nazwa boczniaków „oyster mushrooms” może odnosić się nie tylko do
oryginalnego kształtu boczniaków, przypominającego muszlę ostrygi.
Nazwa „oyster mushroom” wydała mi się wskazywać na kolejną podobną do owoców morza właściwość: otóż boczniaki
najlepsze są, kiedy są super świeże i sprzedawane na wagę, a nie w plastiku i
folii, w których spędziły znany tylko producentowi czas we własnym dusznym
klimaciku.
A zupa boczniakowa, przygotowana z
wybranych własnoręcznie najjaśniejszych i najbardziej jędrnych sztuk przekonała
mnie, że musiałam mieć choć CZĘŚCIOWO rację ;) i że boczniakom można wiele wybaczyć nie tylko z uwagi na bogactwo
zawartych w nich nienasyconych kwasów tłuszczowych i łatwo przyswajalnego
białka, ale i na ich walory smakowe.
BOCZNIAKOWA
(składniki na 6 porcji)
350 g boczniaków
1 por
2 średnie żółte cebule
3 średniej wielkości ziemniaki
3 listki laurowe
6 ziaren ziela angielskiego
2 l bulionu warzywnego*
½ łyżeczki świeżo mielonego czarnego
pieprzu
½ łyżki sosu sojowego
2 łyżki oleju rzepakowego
2 łyżki śmietany
Do podania:
po 1 łyżce drobno posiekanej natki
pietruszki na porcję zupy
* do przygotowania boczniakowej
najlepszy będzie bulion zasilony sporą ilością wzmacniającego smak selera
(przykładowe proporcje znajdziecie tutaj),
zaprawiony dla większej pieprzności na czas gotowania dodatkiem ½ pęczka natki
pietruszki
Boczniaki czyścimy za pomocą
szczoteczki do warzyw lub ręcznika papierowego, a następnie kroimy wzdłuż na
paski o szerokości ok. 1 cm.
Cebule kroimy na piórka, pora – na
kilkucentymetrowej długości kawałki, a następnie wzdłuż na pasma, zaś obrane
ziemniaki- w kostkę.
Rozgrzewamy olej w dużym garnku o
grubym dnie.
Na rozgrzany olej wrzucamy cebulę,
do której, kiedy się zeszkli, dokładamy boczniaki, listki laurowe oraz ziele
angielskie i dusimy pod przykryciem, aż grzyby się zezłocą (czyli przez ok. 10
minut).
Dorzucamy do boczniaków pora i
ziemniaki, zalewamy gorącym, odcedzonym przez gęste sito bulionem i gotujemy do
miękkości ziemniaków.
Do śmietany dodajemy pieprz, sos sojowy
i kilka łyżek gorącej zupy, a następnie dokładnie mieszamy lub ubijamy całość
tak, aby pozbawić śmietanę grudek.
Dolewamy śmietanę do zupy, mieszamy i podgrzewamy zupę przez kilka minut na niewielkim ogniu tak, aby śmietana się nie
zwarzyła.
Boczniakową podajemy gorącą,
oprószoną świeżo posiekaną natką pietruszki.
***
Dokładne oczyszczenie boczniaków na
sucho, pokrojenie ich w dosyć grube kawałki oraz niezbyt długie duszenie bez
przykrycia gwarantuje, że grzyby zachowają przyjemną jędrność, pozbywając się
jednocześnie stajennych aromatów.
Boczniaki, połączone ze słodyczą
podduszonej cebuli i ziemniaków, ostrością pora i przypraw oraz podbarwiającym
apetycznie zupę sosem sojowym urzekają jędrnością i subtelnym, grzybowo- białkowym aromatem.
Zupa z boczniaków, sycąca dzięki dodatkowi ziemniaków, kusząca kontrastującymi z jej elegancką, beżowo- kremową tonacją limonkowymi pasemkami porów, zabielona
śmietaną i zasilona przełamującą słodycz śmietany, chrupką i pieprzową natką pietruszki okazuje się zdecydowanie bardziej
intrygująca smakowo i atrakcyjna wizualnie, choć równie domowo krzepiąca jak klasyczna zupa
pieczarkowa.
Już czuję jej smak i zapach, ślinka leci...ojjjj
OdpowiedzUsuń