Obserwując dzisiejsze kilkakrotne
przejścia od ulewy do pełni słońca, a potem znów do rzęsistego deszczu, długo
nie mogłam zdecydować się, czy lepiej przygotować orzeźwiający chłodnik, czy
może raczej rozgrzewającą kremową zupę.
W obliczu bezowocności moich opartych o amatorskie obserwacje meteorologiczne rozważań postanowiłam zabezpieczyć się na każdą pogodową okoliczność, przygotowując zupę ze świeżego szpinaku, która równie doskonale smakuje po mocnym schłodzeniu, jak i solidnym podgrzaniu.
WIOSENNA
ZUPA ZE ŚWIEŻEGO SZPINAKU
(składniki na 6 porcji)
1 kg świeżego szpinaku
6 ząbków młodego czosnku
1 ostra suszona papryczka
½ kg młodych ziemniaków
1 ½
l bulionu z młodej włoszczyzny*
200 g mascarpone
200 ml śmietany o 18% zawartości
tłuszczu
kilka łyżek oliwy z oliwek- im
bardziej trawiasta, tym lepiej!
Do podania:
po 1 plasterku pszennej bagietki na
porcję
* do ugotowania bulionu użyłam pęczka
włoszczyzny, kopru i dymek– przykładowe proporcje możecie znaleźć tutaj,
jednakże przygotowując bulion na potrzeby przyrządzenia zupy ze szpinaku zastąpiłam olej rzepakowy oliwą
Ziemniaki obieramy, kroimy w grubą kostkę, przekładamy do dużego garnka,
zalewamy gorącym, przecedzonym przez gęste sitko bulionem i gotujemy do
miękkości ziemniaków (zajmie to ok. 20 minut).
Szpinak pozbawiamy łodyżek, a
oczyszczone liście płuczemy bardzo dokładnie- aby całkowicie wyeliminować
ryzyko zgrzytania zębami na ziarnkach piasku najlepiej jest co najmniej
kilkakrotnie wymienić wodę, w której płuczemy szpinak.
Odkładamy dwie duże garście
szpinakowych liści, zaś resztę grubo kroimy.
W płaskim garnku lub patelni o
grubym dnie rozgrzewamy oliwę z oliwek, a następnie wrzucamy do naczynia obrane
i niezbyt grubo posiekane ząbki czosnku.
Kiedy czosnek się zeszkli, dorzucamy
na patelnię drobno posiekaną papryczkę (jeżeli obawiamy się nadmiaru ostrości,
możemy pozbawić papryczkę pestek) i pokrojone liście szpinaku.
Dusimy szpinak przez 2-3 minuty,
dokładnie mieszając, a gdy liście szpinaku pokryją się dokładnie oliwą i nieco
zmiękną, przekładamy całość do garnka, w którym gotujemy w bulionie ziemniaki
(warto jest w miarę możliwości przelać również do bulionu resztki oliwy, na
której dusiliśmy szpinak).
Gotujemy bulion z ziemniakami i
szpinakiem pod przykryciem, przez jeszcze 10 minut, a następnie miksujemy zupę
do uzyskania gładkiej konsystencji.
Mascarpone miksujemy ze śmietaną,
dodając stopniowo do powstałej mikstury kilka łyżek gorącej zupy- tak, aby nie
dopuścić do zwarzenia nabiałowych dodatków.
Wlewamy zahartowaną mieszankę do
zupy, dokładnie mieszamy (lub w razie potrzeby – raz jeszcze miksujemy).
Szatkujemy odłożony szpinak w paski
szerokości palca, mieszamy z zupą i
podgrzewamy powoli przez kilka minut, do uzyskania preferowanej
temperatury.
W tym czasie rozgrzewamy oliwę na
niewielkiej patelni, a gdy oliwa się rozgrzeje, obsmażamy na niej na złoto
pokrojoną w grube kostki bagietkę.
Zupę ze szpinaku serwujemy wedle
upodobań ciepłą albo gorącą, albo nawet mocno schłodzoną, zasilając jednakże
niezbędnie każdą porcję obsmażonymi na złoto grzaneczkami.
***
Zupa ze świeżego szpinaku jest
doskonałym pomysłem na oswojenie ze smakiem tego cudownego warzywa tych
nieszczęśników, którzy- być może ciężko doświadczeni w dzieciństwie szpinakową
papką- nie doceniają jeszcze delikatnej, orzechowej wytrawności i krzepkiej chrupkości
szpinakowych liści.
Odgadując bowiem, cóż tak pięknie
barwi zupę na mleczno- miętowy kolor, nawet najwięksi szpinakowi sceptycy muszą
łyknąć kilka łyżek, aby wyabstrahować z kremowo gładkiego smaku kolejne warstwy
pochodzącej z młodych ziemniaków, mascarpone i śmietany słodyczy, czosnkowo-
papryczkowej ostrości i podkręconej przez oliwę wytrawnej trawiastości
szpinaku.
I te kilka łyżek zupy ze szpinaku,
zachwycającej przełamaną chrupkością grzanek i jędrnością dorzuconych na koniec
gotowania liści aksamitną konsystencją, w zupełności wystarczy, aby zadać kłam
wszystkim krzywdzącym wyobrażeniom na temat szpinaku.
Szpinakowym entuzjastom zupa
zrekompensuje natomiast dosyć pracochłonne płukanie możliwością obcowania z
ulubionym warzywem przez kilka posiłków, gdyż ewolucji koloru zupy przy
kolejnych podgrzewkach lub dłuższym chłodzeniu w barwę klasycznej szczawiówki
towarzyszy wzmocnienie jej doskonałego, złożonego smaku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz