W związku z dosyć minorowym
charakterem zeszłego roku (ach, ta mimo wszystko pechowa trzynastka!) postanowiliśmy wraz z
F. wyegzorcyzmować wszelkie mniej miłe wspomnienia, witając Nowy Rok w
kameralnym gronie najbliższych Przyjaznych Dusz i pod hasłem nieco kryzysowego
Sylwestra ’84- tonącego w srebrnych balonach, z tulipanami w słoiku i ze światełkami rozrzuconymi po meblach i choince skręconej z metalowych wieszaków.
Nie odmówiliśmy też sobie barszczyku
na
domowym zakwasie, serwowanego po północy z pasztecikami z kruchego ciasta,
nadziewanymi farszem z suszonych borowików.
A kropkę nad „i” postawił sernik na
zimno z owocową galaretką (mój całkiem udany debiut w zakresie żelowania
agarem, o którym z pewnością niebawem napiszę więcej).
Największym hitem wieczoru okazały
się wszakże faszerowane specjały: dojrzewające do maksimum smaku dzięki
grudniowym przymrozkom i kilkutygodniowemu leżakowaniu późnojesienne jabłka i
gruszki oraz mięsiste, szklarniowe pomidory.
Kompaktowa i filuterna forma
przekąsek pozwoliła przemycić w ich wnętrzu takie rokokowe bogactwo smaków oraz
balansujących działanie chłodzących napojów wyskokowych mikroelementów, że wiem
na pewno, że staną się one dla mnie gwoździem jeszcze niejednego tegorocznego karnawałowego
wieczoru.
FASZEROWANE
GRUSZKI
(składniki na 12 porcji)
6 jędrnych gruszek odmiany
konferencja
plasterek cytryny
150 g miękkiego, kremowego, białego
serka (np. ricotty)
100 g słonego sera z przerostem
niebieskiej pleśni (np. gorgonzoli albo lazura)
50 g orzechów włoskich
½ łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
opcjonalnie: ½ łyżeczki świeżo
mielonej soli morskiej
Orzechy podprażamy na suchej patelni,
aż zaczną intensywnie pachnieć, a następnie tłuczemy je w moździerzu lub
rozdrabniamy za pomocą blendera na gruby proszek.
Ser pleśniowy kruszymy na grube
kawałki, mieszamy z kremowym serkiem i rozdrobnionymi orzechami, doprawiamy pieprzem oraz solą i odstawiamy
dla przegryzienia smaków na co najmniej kilka kwadransów do lodówki.
Gruszki dokładnie myjemy, przecinamy
wzdłuż na pół, pozbawiamy ogonków i gniazd nasiennych. (Najłatwiej będzie
usunąć gniazda nasienne za pomocą ostro zakończonej łyżeczki.)
Każdą z połówek gruszek przecieramy dokładnie
plasterkiem cytryny, tak, aby uniknąć utleniania się owoców na nieapetyczny, brązowy
kolor, a następnie wypełniamy suto otwory po gniazdach nasiennych masą
serowo-orzechową.
Gruszki odkładamy ponownie do
lodówki, z której wyciągamy je tuż przed podaniem, tak, aby jeść schłodzoną
przekąskę.
***
FASZEROWANE
JABŁKA
(składniki na 12 porcji)
7 kwaskowatych jabłek
(najznakomitsza będzie szara reneta)
plasterek cytryny
200 g solonych filetów śledziowych z
oleju
biała część pora
50 g słonego jogurtu (np.
bałkańskiego lub greckiego)
opcjonalnie: ½ łyżeczki soli
Śledzie płuczemy pod bieżącą wodą
(jeżeli wolimy naturalnie bardziej słoną masę) lub wymieniając kilkakrotnie
wodę (jeżeli chcemy otrzymać mniej słoną masę).
Opłukane śledzie kroimy w grubą
kostkę i mieszamy z oczyszczonym ze skórki i gniazd nasiennych, pokrojonym w
kawałki podobnej wielkości miąższem z jednego jabłka, pokrojonym w drobniutkie
piórka porem oraz jogurtem.
Farsz odstawiamy do lodówki dla
przegryzienia smaków (jeżeli po schłodzeniu farsz wyda się nam za mało słony, możemy
ewentualnie doprawić masę solą).
Pozostałe jabłka kroimy na połówki,
pozbawiamy gniazd nasiennych i ogonków (łatwiej będzie nam oczyścić owoce,
jeżeli przetniemy jabłka wzdłuż ich pionowej osi, od ogonka do ogonka), a następnie
przecieramy każdą z połówek plasterkiem cytryny, aby uniknąć czernienia jabłek.
Nakładamy na każdą z połówek jabłek
farsz śledziowy, a gotowe przekąski odkładamy do lodówki.
Faszerowane jabłka serwujemy
schłodzone.
***
FASZEROWANE
POMIDORY
(składniki na 12 porcji)
6 jędrnych, dorodnych pomidorów
200 g odsączonego z zalewy groszku
konserwowego
1 biała cebula
sok wyciśnięty z ¼ cytryny
2 średniej wielkości kiszone ogórki
(najlepiej domowej roboty)
50 g zwartego, słonawego żółtego
sera (np. cheddara)
kopiasta łyżka majonezu sojowego
łyżeczka świeżo mielonego pieprzu
Cebulę kroimy w drobniusieńką
kosteczkę i skrapiamy sokiem z cytryny, tak, aby nie była zbyt ostra.
Ogórki i ser kroimy w nieco grubszą
kostkę.
Mieszamy odcedzony groszek z
ogórkami, serem, cebulą, majonezem i pieprzem, a powstałą masę schładzamy przez
kilka kwadransów w lodówce.
Pomidory pozbawiamy listków i
przekrajamy w poziomie na pół i wydrążamy z powstałych połówek miąższ (dzięki przekrojeniu
pomidorów w poprzek łatwiej jest wydobyć z ich wnętrza miąższ i gniazda
nasienne).
Faszerujemy połówki pomidorów
przygotowanym farszem i przetrzymujemy w lodówce do momentu tuż przed podaniem-
najlepiej będą smakowały schłodzone.
***
Przygotowując faszerowane frykasy
zrozumiałam, dlaczego były takim hitem: dzięki możliwości przygotowania
przekąsek na raty nie stanowiło przecież i nie stanowi żadnego problemu
włączenie ich do menu przyjęcia organizowanego - mówiąc językiem „Kuchni
polskiej”- w domu, w którym „kobieta pracuje również poza domem” :D
Forma przekąsek, których
atrakcyjność opiera się na zróżnicowanych fakturą i kolorem farszach, pozwala
przy tym wykorzystać różne zmagazynowane w zakamarkach kuchni przysmaki i
stwarza w zasadzie nieograniczone pole do kulinarnych manewrów.
(Przy samych tylko sylwestrowych przygotowaniach wyobraźnia podsunęła mi bardzo namacalną (lub raczej smakowalną :) wizję rzepy faszerowanej farszem z własnego miąższu, doprawionego jabłkami, pietruszką i ciecierzycą i makreli z selerem naciowym i domowym sosem tzatziki w ogrókowych łódeczkach…)
(Przy samych tylko sylwestrowych przygotowaniach wyobraźnia podsunęła mi bardzo namacalną (lub raczej smakowalną :) wizję rzepy faszerowanej farszem z własnego miąższu, doprawionego jabłkami, pietruszką i ciecierzycą i makreli z selerem naciowym i domowym sosem tzatziki w ogrókowych łódeczkach…)
Kolejnym- a bodaj nawet największym- plusem faszerowanych frykasów są uśmiechy ukontentowanych kulinarnym
żartem Przyjaznych Dusz, które ładują baterie na cały Nowy Rok…
Nasmakowawszy się faszerowanych przekąsek, do pełni szczęścia pozostaje tylko
życzyć sobie, aby w Nowym Roku nie zabrakło czasu, inwencji i odwagi do (nie
tylko) kuchennych eksperymentów.
I inspirujących (nie tylko) kulinarnych
spotkań, lektur, podróży i seansów.
I, co najważniejsze, bliskości
Przyjaznych Dusz, z którymi można by się dzielić (nie tylko) kulinarnymi radościami
i wpadkami.
Więc właśnie tego Wam życzę! - zajadając
ostatnią połówkę przechowującej się zaskakująco dobrze renety ze śledziowym
farszem :)
gruszeczqui były pychotka, a jabłka ciekawe! :D
OdpowiedzUsuń