piątek, 3 stycznia 2014

FASZEROWANE PRZEKĄSKI I INNE FANABERIE SYLWESTROWEJ NOCY

W związku z dosyć minorowym charakterem zeszłego roku (ach, ta mimo wszystko pechowa trzynastka!) postanowiliśmy wraz z F. wyegzorcyzmować wszelkie mniej miłe wspomnienia, witając Nowy Rok w kameralnym gronie najbliższych Przyjaznych Dusz i pod hasłem nieco kryzysowego Sylwestra ’84- tonącego w srebrnych balonach, z tulipanami w słoiku i ze światełkami rozrzuconymi po meblach i choince skręconej z metalowych wieszaków.

Ponieważ zdecydowaliśmy się cofnąć do lat 80-tych, na szwedzkim stole nie mogło zabraknąć takich nostalgicznych hitów jak przegląd marynat, na czele z marynowaną papryką od niezawodnej Babci Ani (dziękujemy, Kochana Babuszko!).

Nie odmówiliśmy też sobie barszczyku na domowym zakwasie, serwowanego po północy z pasztecikami z kruchego ciasta, nadziewanymi farszem z suszonych borowików.

A kropkę nad „i” postawił sernik na zimno z owocową galaretką (mój całkiem udany debiut w zakresie żelowania agarem, o którym z pewnością niebawem napiszę więcej).

Największym hitem wieczoru okazały się wszakże faszerowane specjały: dojrzewające do maksimum smaku dzięki grudniowym przymrozkom i kilkutygodniowemu leżakowaniu późnojesienne jabłka i gruszki oraz mięsiste, szklarniowe pomidory.

Kompaktowa i filuterna forma przekąsek pozwoliła przemycić w ich wnętrzu takie rokokowe bogactwo smaków oraz balansujących działanie chłodzących napojów wyskokowych mikroelementów, że wiem na pewno, że staną się one dla mnie gwoździem jeszcze niejednego tegorocznego karnawałowego wieczoru.

FASZEROWANE GRUSZKI
(składniki na 12 porcji)

6 jędrnych gruszek odmiany konferencja
plasterek cytryny
150 g miękkiego, kremowego, białego serka (np. ricotty)
100 g słonego sera z przerostem niebieskiej pleśni (np. gorgonzoli albo lazura)
50 g orzechów włoskich
½ łyżeczki świeżo mielonego czarnego pieprzu
opcjonalnie: ½ łyżeczki świeżo mielonej soli morskiej

Orzechy podprażamy na suchej patelni, aż zaczną intensywnie pachnieć, a następnie tłuczemy je w moździerzu lub rozdrabniamy za pomocą blendera na gruby proszek.
Ser pleśniowy kruszymy na grube kawałki, mieszamy z kremowym serkiem i rozdrobnionymi orzechami, doprawiamy pieprzem oraz solą i odstawiamy dla przegryzienia smaków na co najmniej kilka kwadransów do lodówki.

Gruszki dokładnie myjemy, przecinamy wzdłuż na pół, pozbawiamy ogonków i gniazd nasiennych. (Najłatwiej będzie usunąć gniazda nasienne za pomocą ostro zakończonej łyżeczki.)
Każdą z połówek gruszek przecieramy dokładnie plasterkiem cytryny, tak, aby uniknąć utleniania się owoców na nieapetyczny, brązowy kolor, a następnie wypełniamy suto otwory po gniazdach nasiennych masą serowo-orzechową.

Gruszki odkładamy ponownie do lodówki, z której wyciągamy je tuż przed podaniem, tak, aby jeść schłodzoną przekąskę.

***

FASZEROWANE JABŁKA
(składniki na 12 porcji)

7 kwaskowatych jabłek (najznakomitsza będzie szara reneta)
plasterek cytryny
200 g solonych filetów śledziowych z oleju
biała część pora
50 g słonego jogurtu (np. bałkańskiego lub greckiego)
opcjonalnie: ½ łyżeczki soli

Śledzie płuczemy pod bieżącą wodą (jeżeli wolimy naturalnie bardziej słoną masę) lub wymieniając kilkakrotnie wodę (jeżeli chcemy otrzymać mniej słoną masę).
Opłukane śledzie kroimy w grubą kostkę i mieszamy z oczyszczonym ze skórki i gniazd nasiennych, pokrojonym w kawałki podobnej wielkości miąższem z jednego jabłka, pokrojonym w drobniutkie piórka porem oraz jogurtem.

Farsz odstawiamy do lodówki dla przegryzienia smaków (jeżeli po schłodzeniu farsz wyda się nam za mało słony, możemy ewentualnie doprawić masę solą).
Pozostałe jabłka kroimy na połówki, pozbawiamy gniazd nasiennych i ogonków (łatwiej będzie nam oczyścić owoce, jeżeli przetniemy jabłka wzdłuż ich pionowej osi, od ogonka do ogonka), a następnie przecieramy każdą z połówek plasterkiem cytryny, aby uniknąć czernienia jabłek.

Nakładamy na każdą z połówek jabłek farsz śledziowy, a gotowe przekąski odkładamy do lodówki.

Faszerowane jabłka serwujemy schłodzone.

***

FASZEROWANE POMIDORY

(składniki na 12 porcji)

6 jędrnych, dorodnych pomidorów
200 g odsączonego z zalewy groszku konserwowego
1 biała cebula
sok wyciśnięty z ¼ cytryny
2 średniej wielkości kiszone ogórki (najlepiej domowej roboty)
50 g zwartego, słonawego żółtego sera (np. cheddara)
kopiasta łyżka majonezu sojowego
łyżeczka świeżo mielonego pieprzu

Cebulę kroimy w drobniusieńką kosteczkę i skrapiamy sokiem z cytryny, tak, aby nie była zbyt ostra.

Ogórki i ser kroimy w nieco grubszą kostkę.

Mieszamy odcedzony groszek z ogórkami, serem, cebulą, majonezem i pieprzem, a powstałą masę schładzamy przez kilka kwadransów w lodówce.

Pomidory pozbawiamy listków i przekrajamy w poziomie na pół i wydrążamy z powstałych połówek miąższ (dzięki przekrojeniu pomidorów w poprzek łatwiej jest wydobyć z ich wnętrza miąższ i gniazda nasienne).
Faszerujemy połówki pomidorów przygotowanym farszem i przetrzymujemy w lodówce do momentu tuż przed podaniem- najlepiej będą smakowały schłodzone.

***

Przygotowując faszerowane frykasy zrozumiałam, dlaczego były takim hitem: dzięki możliwości przygotowania przekąsek na raty nie stanowiło przecież i nie stanowi żadnego problemu włączenie ich do menu przyjęcia organizowanego - mówiąc językiem „Kuchni polskiej”- w domu, w którym „kobieta pracuje również poza domem” :D

Forma przekąsek, których atrakcyjność opiera się na zróżnicowanych fakturą i kolorem farszach, pozwala przy tym wykorzystać różne zmagazynowane w zakamarkach kuchni przysmaki i stwarza w zasadzie nieograniczone pole do kulinarnych manewrów.

(Przy samych tylko sylwestrowych przygotowaniach wyobraźnia podsunęła mi bardzo namacalną (lub raczej smakowalną :) wizję rzepy faszerowanej farszem z własnego miąższu, doprawionego jabłkami, pietruszką i ciecierzycą i makreli z selerem naciowym i domowym sosem tzatziki w ogrókowych łódeczkach…)


Kolejnym- a bodaj nawet największym- plusem faszerowanych frykasów są uśmiechy ukontentowanych kulinarnym żartem Przyjaznych Dusz, które ładują baterie na cały Nowy Rok…

Nasmakowawszy się faszerowanych przekąsek, do pełni szczęścia pozostaje tylko życzyć sobie, aby w Nowym Roku nie zabrakło czasu, inwencji i odwagi do (nie tylko) kuchennych eksperymentów.
I inspirujących (nie tylko) kulinarnych spotkań, lektur, podróży i seansów.


I, co najważniejsze, bliskości Przyjaznych Dusz, z którymi można by się dzielić (nie tylko) kulinarnymi radościami i wpadkami.

Więc właśnie tego Wam życzę! - zajadając ostatnią połówkę przechowującej się zaskakująco dobrze renety ze śledziowym farszem :)

1 komentarz: