Potrzebowałam pocieszyć się dzisiaj
domowymi słodkościami.
Chciałam też sobie wypełnić wieczór
prostymi czynnościami, które odciągną moją uwagę od różnych ambitnych i mało
konkretnych planów, które urodziły się ostatnio w mojej głowie.
Plan udało się zrealizować
połowicznie: upiekłam pachnące wanilią, kruche ciasteczka z makiem, jednakże
przygotowanie ciasteczek zajęło mi TYLKO niespełna półtorej godziny (tylko, bo półtorej
godziny wolności od galopujących myśli to jednak trochę za mało…).
KRUCHE
CIASTECZKA MAKOWO-WANILIOWE
(składniki na ok. 30 ciasteczek)
250 g mąki pszennej typ 480 + 30 g
mąki do wysypania stolnicy
100 g maku
140 g masła + 20 g do wysmarowania
papieru do pieczenia
80 g brązowego cukru
40 g cukru waniliowego (użyłam cukru z 10%
dodatkiem organicznej wanilii)
1 łyżka zimnej wody
Masło wyciągamy z lodówki na tak
długo, aby stało się miękkie, a mąkę przesiewamy do miski i mieszamy
z makiem.
Masło miksujemy z obydwoma rodzajami
cukru do uzyskania gładkiej i puszystej masy.
Dosypujemy partiami do masła mąkę
wymieszaną z makiem i zagniatamy szybko elastyczne ciasto. Na koniec
zagniatania dodajemy łyżkę wody, zlepiamy ciasto w kulę, zawijamy je w folię
aluminiową i odstawiamy na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto dzielimy na 2 części.
Każdą z części rozwałkowujemy na
grubość ok. 3 mm i wycinamy z powstałego placka za pomocą niewielkich foremek
lub kieliszka ciasteczka. (Ciasto jest bardzo kruche, więc będzie nam tym
łatwiej wyciąć ciasteczka, im mniejszych
foremek użyjemy.)
Ponieważ ciasteczka są bardzo kruche, bezpośrednio po upieczeniu przekładamy je za pomocą łopatki na kratkę i pozostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
***
Chrupiący mak zyskuje na tle
rozpieszczającej wanilii prawdziwie ekscytującej wytrawności.
Użycie brązowego cukru wzbogaca korzenno-słodki aromat ciasteczek i, wraz z harmonizującym smaki masłem, nadaje
ciasteczkom wzorcowej, ultra kruchej konsystencji.
Kruche ciasteczka z makiem można
dodatkowo dosłodzić, zanurzając je w rozpuszczonej z tłustą śmietanką białej
czekoladzie lub oprószając je cukrem pudrem.
Ciasteczka można też aromatyzować
zamiast wanilii skórką cytrynową lub pomarańczową (oczywiście ta druga opcja jest zasadna, o ile nie
planuje się upiec równolegle równie szybkich w przygotowaniu, a wyciętych na
potrzeby okresu okołoświątecznego za pomocą tematycznych foremek ciasteczek
pomarańczowo-kardamonowych).
Widząc tempo znikania ciasteczek, jasne
staje się, że potraktować można je wyłącznie jako próbkę smakową, która nie
doczeka Gwiazdki.
I dobrze, bo frajda z pojadania
ciasteczek i wymyślania kolejnych wariacji na ich temat jest zgodna z moją ideą
nieprzepuszczania grudnia przez palce ;)
Wpisuję zatem wypiek kolejnej partii
(tym razem zapewne z podwójnej ilości składników) do moich kulinarnych
tygodniowych planów.
A po półtorej godziny pieczenia
założę jeszcze drugie tyle na smakowy odlot…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz