Dzięki temu mam
szansę skorzystać z maksymalnej ilości dziennego światła.
I wydłużyć dzień tak,
aby o rozsądnej porze sprawić sobie drobną kolacyjną przyjemność.
I rozgrzać się
chrupką grzanką.
I móc posmarować tę
grzankę zmiksowaną z anchois, czarnych oliwek, czosnku i oliwy tapenadą, i przykryć grzankę plastrem zgrillowanego bakłażana.
Albo ukryć na
grzance, pod plasterkami pieczonej dyni, moją ulubioną
konfiturę z czerwonej cebuli.
Albo zbudować na
grzance monument ku czci jędrnych pestek granatu.
GRZANKI
Z PESTKAMI GRANATU I ORZECHAMI WŁOSKIMI
(składniki na 6
grzanek)
6 kromek mieszanego,
pszenno-żytniego chleba
20 g masła
½ niewielkiego granata
garstka orzechów
włoskich
2 garście rukoli
6 plasterków słonego
sera z przerostem niebieskiej pleśni*
świeżo mielony czarny
pieprz
*na moich grzankach
pojawiły się dziś: niesłusznie deprecjonowany, intensywnie słony Lazur i absolutnie
nieziemski, słono-gorzkawy, trochę orzechowy, a trochę grzybowy w smaku
Frontiera Blue Jersey
Wyciągamy masło i sery
z lodówki, tak, aby nabrały pokojowej temperatury i pełni aromatu.
Orzechy tłuczemy na
grube kawałki w moździerzu i podprażamy przez kilka minut na suchej patelni, aż
zaczną słodko pachnieć.
Tniemy owoc granatu
na ćwiartki, a każdą z ćwiartek ostukujemy łyżeczką, tak, aby wydobyć z owocu
jak najwięcej ziaren (pozostałe ziarna wydłubujemy łyżeczką lub palcami).
Plasterki sera
kruszymy lub kroimy na mniejsze kawałki.
Opiekamy kromki
chleba w tosterze. Każdą z grzanek smarujemy od razu niewielką ilością masła.
Wykładamy na każdą z
grzanek rukolę i kawałki sera.
Obsypujemy każdą z
grzanek pestkami z granatu i podprażonymi orzechami włoskimi oraz oprószamy
odrobiną świeżo mielonego pieprzu.
Jemy od razu, tak,
aby grzanki były jeszcze ciepłe.
***
Konstrukcja smakowa
grzanek oparta jest na zdublowaniu poszczególnych warstw smaków: rukola i
pieprz dodają odrobiny ostrości, ser i orzechy dostarczają głębokich,
wytrawnych nut, zaś chleb i pestki granatu przełamują całość wyważoną słodyczą.
Nadtopione masło
pomaga łączyć się wszystkim smakom i koi podniebienie, pobudzone bogatą
fakturą, uzyskaną z połączenia chrupkich grzanek i orzechów, grudek serów, krzepkiej
rukoli i jędrnych, soczystych pestek granatu.
Grzanki smakują
najlepiej właśnie o tej porze roku, bo wykorzystują sezon na orzechy i
najlepszy w roku moment na dojrzałe w południowoeuropejskim słońcu granaty.
I objawiają
zawadiacki urok, zadając kłam wszelkim smętnym wypowiedziom o nijakości i
miernocie listopada.
Jedyną wadą grzanek z
pestkami granatu i orzechami włoskimi może okazać się ilość ekstatycznych
wrażeń, jakich dostarczają...
Mój pobudzony do granic możliwości
organizm powraca po grzankach do stanu względnego spokoju dopiero po wypiciu solidnego kubka doprawionego plastrem
pomarańczy naparu z melisy. Ale w takiej pachnącej cytrusami i kojącej
naturalną słodyczą miksturze nie ma przecież też niczego zdrożnego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz