wtorek, 26 marca 2013

PĘCZAKOBURGERY A MODO MIO

Co poniedziałek wszyscy wydają mi się bardziej nerwowi, śpieszą się jakby dwa razy bardziej niż w inne dni. Może dlatego, że wytrąceni z weekendowego błogostanu, ze świeżym wspomnieniem dwóch z założenia rozkosznie leniwych dni, ludzie na zasadzie kontrastu dwa razy bardziej stresują się każdym deadlinem?

Nawet ja, choć dzięki wolnemu zawodowi w dużej mierze jestem uwolniona od momentu drastycznego przejścia ze stanu weekendowego do codziennego, ulegam przynajmniej częściowo temu cotygodniowemu negatywizmowi.


Dlatego też lubię nagrodzić się w poniedziałkowe popołudnie celebrowaniem przygotowania późnego obiadu i zanurzeniem się w smaku bardziej czasochłonnej potrawy. Dla mnie to najlepszy sposób, aby przywrócić poniedziałkowi właściwe, nieśpieszne tempo i wyczarować atmosferę prawdziwego relaksu.

Dlatego też wczoraj, zainspirowana przepisem na pęczakoburgery, pochodzącym z marcowego numeru KUKBUKa , zdecydowałam się uruchomić domową manufakturę burgerową i wyczarować prywatną fantazję na temat nieśmiertelnego zestawu: burger, frytki i shake.

PĘCZAKOBURGERY_PIECZONE BATATY_SHAKE TRUSKAWKOWY

Korzystając z uroków pracy w domu, zdecydowałam się wypiec domowe bułki do burgerów. Wbrew pozorom ich przygotowanie nie jest szczególnie czasochłonne. Wymaga natomiast takiego zaplanowania przgotowań, aby nie zabrakło czasu na spokojne wyrośnięcie ciasta.

Jeżeli pominiemy ten krok, ciasto może wyrosnąć podczas samego pieczenia, jednakże bułki nie będą wtedy tak rozkosznie puszyste.

Bułki można natomiast swobodnie przygotować dzień wcześniej, jako że przechowywane w szczelnym pojemniku i podgrzane tuż przed podaniem zachowują wyborny smak nawet 2-3 dni po upieczeniu.

***

DOMOWE BUŁKI NA BURGERY

(składniki na 8- 10 bułek)

600 g mąki pszennej (typ 550)
60 g masła
250 ml mleka
125 ml wody
50 g świeżych drożdży
2 płaskie łyżki brązowego cukru
2 płaskie łyżeczki soli
opcjonalnie: czubata łyżka skrobi lub mąki kukurydzianej
śmietana 30%
Mleko, wodę i masło podgrzewamy do momentu całkowitego rozpuszczenia masła. Nie dopuszczamy do zagotowania mleka! - w tym celu podgrzewamy miksturę na bardzo wolnym ogniu, mieszając od czasu do czasu.
Do dużej miski przesiewamy ok. 150 g mąki, do której kruszymy drożdże, wsypujemy sól i cukier.

Wymieszane składniki zalewamy mieszaniną wody, mleka i rozpuszczonego masła i starannie mieszamy. Stopniowo (po ok. 100 g dosypujemy) mąkę, mieszając ciasto, a następnie zaczynamy je wyrabiać rękami. Ciasto wyrabiamy aż stanie się elastyczne, dosyć spójne i będzie łatwo dochodzić od rąk - ok. 15-20 minut. Jeżeli ciasto ma zbyt luźną konsystencję, możemy dodać do niego łyżkę mąki lub skrobi kukurydzianej, rozmąconej z chłodną wodą.

Wyrobione ciasto przekładamy do delikatnie natłuszczonej masłem większej miski, przykrywamy lnianą ścierką i odstawiamy na ok. 1 godzinę. (W tym czasie powinno ok. 4-krotnie zwiększyć objętość).

Piekarnik nagrzewamy do 200°. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Zagniatamy raz jeszcze delikatnie wyrośnięte ciasto.

(Dla mnie to niemalże tak przyjemny moment jak samo jedzenie. Zapewniam, że jeżeli poczujecie choć raz w placach aksamitną strukturę dobrze wyrośniętego ciasta, które jednocześnie jest aksamitnie wilgotne i pokryte ledwo wyczuwalną, pudrową warstewką mąki, nigdy już nie będziecie żałować czasu na wyrośnięcie!)

Ciasto odrywamy po kawałku i formujemy kule o średnicy szerokości dłoni, które lekko spłaszczamy, smarujemy po wierzchu śmietaną i układamy na blasze, pamiętając, że bułki w pieczeniu powiększą się jeszcze o połowę. Bułki pieczemy ok. 20 min, aż mocno się przyrumienią z wierzchu.

***

Z takiego samego ciasta uformować możemy również podłużne bułki na hot dogi.

Możemy również obsypać bułki przed pieczeniem ulubionymi ziarnami (np. sezamu, słonecznika) albo solą morską czy grubo mielonym chili lub pieprzem.
Tym razem, planując wzbogacić burgery sporą ilością dodatków. zrezygnowałam z dodatkowego ozdabiania bułek tak, aby uniknąć konkurencji smaków.

Zdecydowałam się natomiast podać burgery z frytkami z batatów, które są dużo delikatniejsze w smaku niż frytki ziemniaczane, dzięki czemu pozwalają fajnie oczyścić podniebienie przed kolejnym kęsami iście bizantyjskich smaków burgerów.

***

FRYTKI Z BATATÓW



(składniki na 2 porcje)

1 duży batat
olej rzepakowy
sól morska

Bataty obieramy, siekamy (użyjmy do tego ciężkiego nożna z szerokim ostrzem) na ćwiartki, a każdą z ćwiartek wzdłuż na słupki, grubości ok. 0,5 cm. Bataty wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia i natłuszczoną olejem rzepakowym blachę, skrapiamy olejem i oprószamy grubą solą morską.

Frytki pieczemy ok. 60 min w 200°. Jeżeli równolegle przygotujemy pęczakoburgery, spróbujmy zgrać czynności tak, aby na blachę z batatami dołożyć w połowie pieczenia burgery - pozwoli to zaoszczędzić energię i skróci czas przygotowań.

***

PĘCZAKOBURGERY


(składniki na 10 burgerów)

200 g kaszy pęczak
200 g półtłustego krowiego twarogo
100 g pestek słonecznika
2 duże żółte cebule
100 g mąki kukurydzianej
olej rzepakowy, pieprz i sól


Do podania 2 burgerów:
2 bułki (gorąco namawiam do bułek własnego wypieku :)
2 garście świeżo umytej rukoli
2 garście świeżo umytych listków boćwiny

2 średniej wielkości czerwone cebule
5 płaskich łyżek brązowego cukru
3 łyżki ciemnego sosu sojowego
2 łyżki balsamico

1 dorodny por
olej rzepakowy

Pęczak gotujemy na sypko w osolonym wrzątku z odrobiną oleju rzepakowego.
Kaszę odcedzamy, przelewamy zimną wodą i odstawiamy do przestygnięcia, a następnie przesypujemy do dużej miski.

Żółte cebule kroimy w kostkę i przysmażamy na oleju rzepakowym, pestki słonecznika prażymy na suchej patelni. Twaróg, cebule i pestki mielimy w maszynce, zmiksowaną masę dodajemy do pęczaku.

Masę mieszamy, doprawiamy solem i pieprzem (proponuję po ok. 2 płaskie łyżeczki soli i świeżo mielonego pieprzu). Masę zaprawiamy mąką kukurydzianą i raz jeszcze mieszamy.

Piekarnik nagrzewamy do 200°, blachę wykładamy papierem do pieczenia, papier smarujemy olejem rzepakowym. Z masy formujemy płaskie kule o średnicy ok. 5 cm, które lekko spłaszczamy, wykładamy na otłuszczony papier, skrapiamy olejem i pieczemy ok. 30 min.

Czerwone cebule drobno siekamy, przypalamy na suchej patelni przez ok. 5 min, cały czas mieszając. Następnie dodajemy cukier, balsamico i sos sojowy oraz odrobinę (1 niepełna łyżka to aż nadto!) oleju rzepakowego i dosmażamy cebulę, aż mocno ściemnieje i odparuje większość płynu.

Dokładnie opłukanego pora kroimy w poprzek, następnie wzdłuż, a każdą z uzyskanych ćwiartek tniemy raz jeszcze wzdłuż, na cienkie i długie paski, które wrzucamy na rozgrzany olej rzepakowy i podduszamy, aż zmiękną - ok. 8 min.

Bułki podgrzewamy, kroimy na pół, na dolnych połówkach kładziemy kolejno: odrobinę karmelizowanej czerwonej cebuli, upieczone kotlety z kaszy, paski podduszonych porów i listki boćwiny. Burgery podajemy na talerzach wysypanych rukolą.

***

Kotlety z pęczaku możemy swobodnie przygotować dzień wcześniej i odgrzać w piekarniku lub mikrofalówce (pozostałe kotlety możemy po wystygnięciu ułożyć luźno w ceramicznym naczyniu, przykryć folią aluminiową i korzystać z dobrodziejstwa zapasów do 2 dni po wypieczeniu).

Warto natomiast przygotowywać na świeżo karmelizowaną cebulę, duszone pory i zieleninę.

***

I wreszcie hedonistyczna kropka nad i, czyli:

SHAKE TRUSKAWKOWY

(składniki na 2 porcje i 2 w pełni zasłużone dolewki)
400 g mrożonych truskawek
400 ml mleka migdałowego

Truskawki wyciągamy z zamrażarki na ok. 1,5 godz. przed podaniem - pozwoli to im rozmrozić się siłami natury i zachować chłód, dzięki czemu nie będziemy musieli rozcieńczać smaku shake'a lodem.

Rozmrożone truskawki miksujemy z mlekiem migdałowym i przelewamy do szklanek.

***

Mleko migdałowe ma delikatniejszy, mniej słodki smak niż mleko krowie i pozwala zachować shake'owi orzeźwiające właściwości, które z pewnością docenicie, wsunąwszy porcję pęczakoburgerów i fryteczek z batatów.

Cały zaś mój poniedziałkowy zestaw ma jeszcze jedną niebagatelną zaletę - przy minimalnym dodatkowym nakładzie pracy, związanym z odgrzaniem bułek i kotletów i przygotowaniem warzywnych dodatków- zapewnia domowe pyszności zarówno na wtorkowe, jak może i nawet środowe popołudnie :)

Konfiturę z czerwonej cebuli możemy zastąpić w kolejne dni pastą z koncentratu pomidorowego, ostrej papryki i oregano czy wegańskim aïoli z oliwy, majonezu sojowego i czosnku. Zamiast boćwiny i pora użyjmy wtedy odpowiednio: listków szpinaku baby i jarmużu, podsmażonego z czosnkiem, do wersji z bazą pomidorową, oraz roszponki i glazurowanych w miodzie marchewkowych pasków do wersji z sosem aïoli.

Chcąc poeksperymentować z dodatkami, możemy upiec również frytki z pasternaku albo pietruszki, a całość dopełnić shake'iem na bazie mrożonych wiśni lub malin.

Te proste zabiegi pozwolą nam kontynuować karnawał smaków, nawet jeżeli będziemy upcyklować pęczakoburgery przez kolejne 2 dni.

2 komentarze:

  1. Świetny przepis. Wydawać by się mogło, że skomplikowany, ale udało mi się dość wiernie odtworzyć (nie wiem, czy smak, ale chociaż wygląd :). Danie popisowe - moi goście byli zachwyceni, szczególnie cebulową konfiturą, która podkręciła smak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, cieszę się, że długość przepisu nie okazała się odstraszająca :) Dołączam się do grona piewców konfitury z cebuli - kiedy przypomnę sobie o jej istnieniu, szafuję ją hojnie nie tylko do burgerów czy hot dogów, ale nawet sałatek - polecam miks sałat z czosnkowymi grzankami i konfiturą na dni, kiedy goście nadciągają, a czasu na produkcję burgerów brak

    OdpowiedzUsuń