Każdy kwadrans słońca gwarantuje zalew ciepłego, żółto pomarańczowego światła.
Wyciągnięty z
jakiegoś zapomnianego zakamarka po pół roku nieużywania kanarkowo żółty sweter
wywołuje potężny zastrzyk endorfin.
Pół lodówki zajmują idealnie
dojrzałe papryki: te okrągłe, intensywnie cynobrowe i skrywające słodkawy,
soczysty miąższ, i te podłużne, o smaku równie ostrym jak kolor ich wściekle
karmazynowej skórki.
Drugie pół lodówki
wypełniają dorodne, pokryte tak ciemnofioletową, że aż połyskującą na błękitno
skórką bakłażany.
A w tle kusi butelka
pięknie rubinowego salentyńskiego primitivo.
Wino czeka na wieczorny pokaz wakacyjnych
zdjęć dla Najprzyjaźniejszej z Dusz.
I na przygotowanie ajvaru, czyli popularnej
na Bałkanach i w Środkowej Azji pasty z pieczonej (a oryginalnie: grillowanej) papryki
i bakłażanów, która zachwyca odcieniami karminu i bursztynu i jest tak masywna
i bogata w smaku, że będzie godnie towarzyszyła pieprzowemu primitivo.
DOMOWY
AJVAR
(składniki na ok. 400
g pasty)
4 słodkie, czerwone
papryki
1 dorodny bakłażan
½ świeżej, ostrej,
czerwonej papryki
4 ząbki czosnku
2 łyżki wędzonej
sproszkowanej papryki
2 łyżki słodkiej
sproszkowanej papryki
1 łyżka octu
jabłkowego (lub innego łagodnego, jasnego octu)
świeżo mielona sól
morska
oliwa z oliwek do
pieczenia papryk i bakłażanów
Słodkie papryki
smarujemy za pomocą pędzelka oliwą, wykładamy do naczynia żaroodpornego lub
blaszki i pieczemy w nagrzanym do 180° piekarniku, aż ich skórka mocno sczernieje.
(Zajmie to co najmniej 50 minut, przy czym warto odwrócić papryki w połowie
pieczenia, tak, aby równomiernie się opiekły.)
Bakłażana kroimy na
plastry, mieszamy z 2 pokrojonymi w cienkie plasterki ząbkami czosnku,
skrapiamy oliwą, zawijamy w folię aluminiową i pieczemy do miękkości (ok. 40
minut) w nagrzanym do 180° piekarniku. (Oczywiście nic nie stoi na
przeszkodzie, aby równolegle piec paprykę i bakłażana- w tym przypadku warto
umieścić paprykę na wyższym poziomie piekarnika.)
Upieczone papryki
odkładamy na 10 minut do zamykanego plastikowego pojemnika lub szczelnie
zawiązanej plastikowej torebki (dzięki temu zabiegowi łatwiej będzie obrać
papryki).
Połówkę ostrej
papryki szatkujemy dosyć drobno z pozostałymi 2 ząbkami czosnku.
Obieramy upieczone
słodkie papryki: ściągamy z nich skórę, wycinamy ogonki, usuwamy ukryte we
wnętrzu pestki i fragmenty białego miąższu.
Przepuszczamy przez
maszynkę paprykowy miąższ, upieczonego bakłażana i czosnek oraz mieszaninę
świeżej ostrej papryki i czosnku.
Doprawiamy ajvar
wędzoną i słodką papryką, octem oraz odrobiną soli i dokładnie mieszamy.
***
Domowy ajvar łączy w
sobie mięsistą mączność bakłażana, delikatną słodycz paprykowego miąższu i
charakterną ostrość przypraw.
Dodatek wędzonej
papryki nadaje ajvarowi lekko dymnego aromatu, który w tradycyjnej recepturze
uzyskiwany jest dzięki mozolnemu grillowaniu warzyw.
Idealnymi dodatkami
okazuje się słodkawe pszenne pieczywo (w wersji dla super ambitnych- lub raczej
będących w stanie odwlec nienaturalnie moment konsumpcji: domowej roboty
pszenne pity), ostry bałkański owczy ser i dorodne, słonawe, zielone oliwki.
Oraz rzeczone primitivo, które pod dobrze ułożoną, matową zwartością,
współgrającą z dymnymi i ziemnymi nutami w smaku ajvaru kryje korespondującą z
ostrością pasty, wyrazistą pieprzowość.
Jeżeli jakimś cudem
nie zjemy wszystkiego naraz, możemy przechowywać ajvar przez kilka dni w lodówce.
Ajvarem oraz
kruszonym owczym serem możemy np. doprawić razowy, najlepiej żytni makaron.
Albo wykorzystać ajvar jako tajemny składnik rozgrzewającej, kremowej zupy
pomidorowej. Albo dosmaczyć ajvarem jesienną wersję burgerów (np. pęczakoburgerów),
przełożonych dodatkowo plasterkami domowych kiszonych ogórków, krążkami
soczystej papryki i ciepłym plastrem usmażonego na złoto bakłażana. Albo
natrzeć ajvarem pieczoną w folii rybę…
Pomimo mnóstwa atrakcyjnych opcji poprzestanę dziś wszakże na pospieszeniu Najprzyjaźniejszej z Dusz, w razie szczególnej opieszałości lojalnie informując o ryzyku zjedzenia przeze mnie całego ajvaru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz