piątek, 4 października 2013

NIESPODZIANKOWE RAGOÛT Z MAŚLAKÓW

U moich Rodziców w ogrodzie miał miejsce szaleńczo wręcz obfity wysyp maślaków, wobec czego ochoczo zaoferowali możliwość podzielenia się z nami plonami grzybowego urodzaju.

Przyjęłam tę szczodrą propozycję z właściwą fanatycznej miłośniczce grzybów entuzjastyczną radością.

Nim jednak z propozycji skorzystałam, musiałam jeszcze przekonać do maślaków mojego Ukochanego F., który nie omieszkał wypomnieć maślakom- no tak- łatwego rozmaślania się i zbyt delikatnego, wręcz mdłego (po mojemu, jakżeby inaczej- cudownie maślanego :) smaku.
Po kilku godzinach (muszę tu oddać sprawiedliwość: dzięki F., który rycersko odebrał maślaki z punktu przerzutowego zaimprowizowanego w biurze mojej Mamy) na kuchennym stole zmaterializowała się łubianka pełna jędrnych, wilgotnych maślaków, skrywających pod bursztynowo-brązowymi kapeluszami wzorcowo (a jakże :) maślano żółty miąższ.

Kuchnię zaczął wypełniać subtelny maślany zapach, który można porównać chyba tylko do zapachu domowych maślanych bułeczek.

Wdziękowi tego aromatu nie oparły się nawet nasze Koty, które owszem lubią sobie urozmaicić dietę oliwkami (ale tylko zielonymi) i pomidorami (wyłącznie malinowymi), ale na wdzięki grzybów pozostawały do tej pory obojętne.

Maślaki sprowokowały Koty do uruchomienia całego arsenału sztuczek: robienia wielkich oczu, mówiących „daj mi jeść, nie chcę umierać”, miłczenia, czyli przymilnego miauczenia (którego nie sposób pomylić z codziennym, raczej bezinteresownym miauczeniem), ocierania się o wszystkie dostępne elementy, ze statywem fotograficznym włącznie, pokazywania brzuszków, a w końcu- gdy pozostałam nieczuła na ich zabiegi- koncertowego focha, objawiającego się usadzeniem na parapecie i utkwieniem wystudiowanego, szklanego wzroku w jednym punkcie na horyzoncie.

Czy mogłam jednak oddać maślaki Kotom, skoro, gdy do zapachu grzybów dołączyła woń aromatyzowanego tymiankiem masła, okazało się, że i maślakowa niechęć F. nie ma wcale aż tak fundamentalnego charakteru?

***

RAGOÛT Z MAŚLAKÓW

(składniki na 2 porcje)

400 g maślaków
1 dorodna cebula cukrowa
½ pęczka świeżego tymianku
5 gałązek pietruszki
40 g masła
świeżo mielony czarny pieprz i świeżo mielona sól morska

Cebulę kroimy w cieniutkie półplasterki, które rozdzielamy palcami na piórka. Wrzucamy cebulę na rozgrzane powoli w dużym, płaskim rondlu masło i dusimy pod przykryciem, aż się zeszkli, dorzucając na początku duszenia połowę tymianku i gałązki pietruszki.

Maślaki oczyszczamy dokładnie szczoteczką, wycieramy ręcznikiem papierowym, a nożem odcinamy doły nóżek. (W razie konieczności możemy grzyby dodatkowo opłukać- bardzo krótko gdyż maślaki- niestety- doskonale wchłaniają wodę.)

Oczyszczone maślaki  kroimy w niezbyt grube plastry (najmniejsze sztuki wystarczy przekroić na pół) i dorzucamy do podduszonej cebuli, usuwając uprzednio pietruszkę i tę część  tymianku, która dusiła się z cebulą.

Dusimy maślaki pod przykryciem przez ok. 15 minut, na ostatnie 5 minut dodając drugą połowę tymiankowych gałązek – w tym czasie maślaki powinny wypuścić sporo soków i stać się elastyczne.

Odkrywamy rondel, usuwamy tymianek, ragoût doprawiamy z umiarem solą i pieprzem i podgrzewamy przez jeszcze 2-3 minuty, tak, aby delikatnie odparować potrawę.

Podajemy niezwłocznie, z delikatnym, pszennym pieczywem, albo- jeszcze lepiej- z ugotowaną na sypko drobną kaszą jęczmienną, o ile wśród walki z próbującymi podwędzić maślaki na każdym etapie przygotowań Kotami i Ukochanymi udało się nam znaleźć czas, aby kaszę ugotować.

***

Wyczyszczenie grzybów na sucho, pokrojenie ich w mniej więcej równe kawałki i krótkie duszenie pozwalają zachować maślakom przyjemną spójność, a nawet skrytą w sercu plasterków soczystą jędrność.

Dodawany porcjami i nie duszony zbyt długo tymianek nadaje wydobytym z maślaków sokom i masłu odświeżające, ziołowo-żywiczne, subtelnie eukaliptusowe nuty, które wraz z wydobytą z natki pietruszki pieprzowością fantastycznie ożywiają kremowo-maślany smak grzybów. (Jeżeli dusilibyśmy maślaki przez cały czas, tymianek i pietruszka mogłyby całkowicie przykryć smak grzybów, a nawet nadać sosowi niepożądanego zapachu pastylek na kaszel.)

Podanie wzmocnionego lekko ciągnącym się sosem ragoût z sypką kaszą jęczmienną zapewnia potrawie ekscytującą fakturę.

F. wchłania swoją porcję bez słowa komentarza (co jest, oczywiście, najbardziej wymownym komplementem), a następnie zapada w letarg z błogim uśmiechem.

Jedynym cieniem na ragoût z maślaków kładzie się przepełniony niemą odrazą i słusznym oburzeniem wzrok Kotów.

Wywołane przez Koty wyrzuty sumienia ustępują jednak łatwo, gdy przyłapuję je na… bałowaniu się w pozostawionej na wierzchu po krojeniu maślaków desce.

Cóż, miłość do maślaków niejedno ma imię…

2 komentarze:

  1. Wydawać by się mogło, że maślaki nie są wdzięcznym gatunkiem grzybów, a tu proszę... Wystarczy chcieć i mieć pomysł - wygląda apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na ragout się nie skończyło, polecam dzisiejszy przepis na zupę maślakową :)http://mangiafelice.blogspot.com/2013/10/ragout-z-maslakow-.html

    OdpowiedzUsuń