piątek, 23 września 2016

KREMOWA ZUPA Z CUKINII, CZYLI OBYŚ URZĄDZAŁ WEGAŃSKIE WESELE

Podejmowanie decyzji nie nastręczało mi nigdy większych problemów.

Dlatego też o kwestiach zasadniczych decydowałam w skali ostatniego roku bez chwili wahania: wiedziałam, że chcę powiedzieć mojemu Ukochanemu F. „tak”, że chcę, aby towarzyszyło nam w tym momencie jak najwięcej drogich nam osób i że przynajmniej część tych osób, z rozmaitych powodów, wybierze wegańskie menu weselne.

Nie sądziłam jednak, że organizując wymarzone, przynajmniej częściowo wegańskie wesele, zmuszona będę poświęcić tematowi dosłownie każdą wolną chwilę przez kilka dobrych miesięcy życia.

Pomimo niejednego szpetnego przekleństwa, które cisnęłam, dopracowując wegańskie menu na wesele, zapewniam, że warto tłumaczyć, że hummus na przystawkę nie jest szczytem kulinarnego wegańskiego wyrafinowania, że w upalny lipcowy dzień roślinożercy niekoniecznie będą mieli ochotę na smażone kotlety z soi i że wegańska zupa nie musi być owocowym chłodnikiem, który skutecznie zasłodzi wszystkich na długo przed tortem.

Jednocześnie, wspominając godziny, stracone na tłumaczeniu, że wegańska przystawka nie może być okraszona dressingiem z jogurtu, że zielona i brązowa soczewica różnią się od siebie czymś więcej niż nazwą i że łączenie bobu z kapustą i surowym czosnkiem może wykończyć każdy wegański żołądek, doradzam serdecznie, aby nie brać za łatwo na wiarę zapewnień, że wegańskie menu „można dopracować”, i, w poszukiwaniu lepszego miejsca na wegańskie wesele, brać szybko nogi za pas po stwierdzeniu pierwszych objawów niezrozumienia lub partactwa.

Nasze wegańskie menu weselne podbiło szczęśliwie podniebienia nie tylko zadeklarowanie roślinożernych Gości, jednakże pozostawiło u mnie niesmak, spowodowany faktem, iż na jego dopracowanie poświęciłam absurdalnie wielką ilość czasu.

Tematem szczególnie czasochłonnym okazała się kremowa zupa z cukinii, której niedoskonały, zgniło- żółto kolor przy pierwszej degustacji szef kuchni tłumaczył… niemożnością dodania do zupy śmietany.

Na weselu (po kolejnych dwóch degustacjach, które pozwolę sobie litościwie przemilczeć)  zupa osiągnęła co prawda przyjemne walory smakowe, ale uparcie zachowała kolor i konsystencję rozgotowanej szpinakowej brei.

Nie miało to już jednak dla mnie większego znaczenia, skoro mogłam znad talerza patrzeć w idealnie uśmiechnięte oczy mojego Ukochanego i podziwiać, jak idealnie bawią się nasi bliscy.

Wiedziałam też, że kiedy tylko opadną poślubne emocje, sama przygotuję sobie i mojemu świeżo upieczonemu mężowi idealną wegańską zupę krem z cukinii- doskonale kremową dzięki wykorzystaniu samego miąższu warzyw, zagęszczonego młodymi ziemniakami, i smakowicie przełamaną chrupiącym witariańskim (i nie pozwalającym zmarnować się niczemu) makaronem z cukiniowych skórek.

Nie sądziłam co prawda, że w związku z wymianą dokumentów, planowaniem miesiąca miodowego, wyjazdem na nieoficjalny miodowy tydzień i tysiącem innych poślubnych zajęć zabiorę się za fotografowanie mojej idealnie kremowej zupy z cukinii dopiero wtedy, gdy niedostępny stanie się gwarantujący jej piękny, mleczno- pistacjowy kolor świeży groszek.

Szczęśliwie, kremową zupę z cukinii poza sezonem równie pięknie i wcale nie mniej zdrowo można zabarwić ją groszkiem z mrożonki.

I, niezależnie od lipcowych czy wrześniowych okoliczności cieszyć się subtelnym smakiem cukinii oraz łatwością przygotowania kremowej zupy- zwłaszcza, jeżeli do dyspozycji mamy gotowy, domowy bulion warzywny.

KREMOWA ZUPA Z CUKINII

(składniki na 6 porcji)

Na zupę:
3 średniej wielkości cukinie* - lub nieco więcej, tak, abyśmy po obraniu uzyskali 2 szklanki miąższu
2 średniej wielkości młode ziemniaki – lub nieco więcej, tak, abyśmy po obraniu uzyskali 1 szklankę pokrojonych w kostkę ziemniaków
2 średniej wielkości białe cebule
½ szklanki zielonego groszku
2 szklanki bulionu warzywnego**
świeżo mielona sól morska i świeżo mielony biały pieprz
olej ryżowy, lub inny ulubiony o wysokim punkcie dymienia i neutralnym zapachu

Dodatkowo do podania:
2 marchewki
świeżo posiekana natka pietruszki

* im drobniejsze cukinie, tym mniejsze ryzyko gąbczastości miąższu bądź znalezienia w ich środku grubszych, goryczkowatych pestek

** bulion warzywny każda zabiegana Panna Młoda, jak też każda zajęta osoba innego stanu cywilnego i umysłowego, przygotować może dzień wcześniej (np. z tego przepisu)… albo i miesiąc wcześniej, i zamrozić

Przygotowanie warzywnego makaronu:

Cukinie obieramy za pomocą ząbkowanej obieraczki do pasków julienne. Uzyskany cukiniowym „makaron” wrzucamy do miski z lodowatą wodą, zaprawioną odrobiną soku z cytryny- dzięki temu makaron zachowa kolor i jędrność.

(Jeżeli nie macie takiej obieraczki, obierzcie cukinię tradycyjną metodą, a uzyskane skórki posiekajcie od razu nożem na makaron preferowanego kształtu.)

Marchewki obieramy ze skórki, a następnie skrobiemy za pomocą obieraczki do julienne lub siekamy i dorzucamy do miski z makaronem z cukinii.

Tuż przed podaniem obydwa makarony odcedzamy i odciskamy z nadmiaru wody na sitku.

Przygotowanie groszku:

Groszek wrzucamy na dwie minuty do wrzącej, zagotowanej w osobnym garnku wody, a niezwłocznie po odcedzeniu- do osobnej miski z zimną wodą i kostkami lodu.

(Tak przygotowany groszek możemy odcedzić i przechować w szczelnym pojemniczku w lodówce do następnego dnia.)

Przygotowanie zupy:

Obrane ziemniaki kroimy w grubą kostkę, a pozbawione łupinek cebule- w cienkie piórka.

Wrzucamy cebulę na rozgrzany w garnku o grubym dnie olej, a kiedy cebula się zeszkli, dokładamy ziemniaki i dusimy warzywa na małym ogniu pod przykryciem przez jeszcze  5 minut.

Miąższ cukinii kroimy w grube kostki , dorzucamy do garnka i dusimy wszystkie warzywa, mieszając od czasu do czasu, przez kolejne 10 minut.

Zalewamy uduszone warzywa bulionem warzywnym, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez 10 minut.

Ugotowaną zupę miksujemy na gładki krem z zielonym groszkiem, doprawiamy do smaku solą i pieprzem, podgrzewamy do ulubionej temperatury i podajemy z warzywnym makaronem oraz świeżo posiekaną natką pietruszki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz