środa, 2 grudnia 2015

SŁODKIE TAJEMNICE ZATYBRZA I DOMOWEJ NIE- NUTELLI

Późnojesienne wakacje mają wiele niekwestionowanych zalet.

Oczywistości, takie jak niższe ceny czy mniej turystów, bledną w obliczu smakowych atrakcji, zwłaszcza, jeżeli za cel podróży po raz kolejny wybierze się zachwycające równie mocno kulinarnie, jak kulturalnie Wieczne Miasto.

Na liście późnojesiennych wakacyjnych przyjemności szczególnie wysoko plasuje się możliwość wypicia porannej kawy w ogródku i przegryzienia jej croissantem , faszerowanym słodkim kremem cukierniczym lub nie mniej ulepkowatą Nutellą.

Przyjemność taka zyskuje oczywiście, jeżeli z wrodzonym sobie sprytem postanowiło się ulokować w wynajętym na Zatybrzu mieszkaniu, w stosownej odległości od najgłośniejszych, tętniących życiem nocnym uliczek, ale wciąż w zakresie 10 minutowego spaceru od Campo De’ Fiori.

Co tam zresztą Campo De’ Fiori (swoją drogą obowiązkowy punkt każdego pobytu w Rzymie, nie tyle dla podziwiania wątpliwej urody pomnika Giordano Bruno, co dla eksplorowania oferty świetnie zaopatrzonych stoisk z przyprawami), skoro każda z uliczek zabudowanego w ludzkiej skali Zatybrza okazuje się fascynującym mikrokosmosem.

Już po kilku dniach spacerów (i pompowanych kolejnymi, dodającymi animuszu doppio, prób dogadania się po włosku) okazuje się, że ma się na Zatybrzu swoje… wszystko!:

swoje ulubione stoisko z wciąż pachnącymi słońcem pomidorami,

swój stragan z tak świeżo rwanymi, że jeszcze ozdobionymi listkami mandarynkami,

a nawet zupełnie swoje place i zaułki, na których obsesyjnie fotografuje się samochody ape :)




Przy okazji zaś znajduje się CIASTKARNIĘ (tak, ciastkarnię!!!), nieposiadającą szyldu, za to posiadającą zmieniającą się codziennie ofertę drobnych i niebiańsko smakowitych ciasteczek oraz 70-letnią tradycję,

oraz odkrywa ogród botaniczny, o którym milczą przewodniki, i który zachwyca nie tylko bujnością deficytowej w Rzymie zieleni, ale i ukrytą w sercu ogrodu kawiarenką.

W efekcie plany korzystania z braku kolejek i nadrabiania zaległości w muzeach tracą nie tylko priorytet, ale i wszelkie pozory atrakcyjności, a jeszcze kilka tygodni po pobycie segreguje się zdjęcia, znajdując powód, aby cieszyć się z coraz krótszych dni, przekładających się na coraz dłuższe wieczory.

A gdzieś tak w połowie drugiego tysiąca zdjęć zaczyna się łupać świeże laskowe orzechy, które zaskakująco łatwo jest przetworzyć na krem z orzechów laskowych, równie pyszny, a o niebo zdrowszy niż łasowana w zatybrzańskiej kawiarni Nutella.

DOMOWA, WEGAŃSKA NIE- NUTELLA

(składniki na wypełnienie słoiczka o pojemności ok. 500 ml)

1 czubata szklanka wyłuskanych orzechów laskowych*
½ szklanki daktyli bez pestek
4 łyżki karobu (lub 6 łyżek sproszkowanego kakao)
¼ szklanki mleka roślinnego**

* potrzebną ilość orzechów uzyskamy, łuskając ok. 750 g orzechów

** najbardziej naturalnym wyborem jest mleko z orzechów laskowych, ale dobrze sprawdzi się też niesłodzone mleko migdałowe lub ryżowe

Daktyle zalewamy ciepłą, przegotowaną wodą, przykrywamy i odstawiamy na całą noc.

Wyłuskane orzechy wysypujemy równą, cienką warstwą na dno żaroodpornego naczynia lub blaszki i pieczemy przez 10 minut w piekarniku nagrzanym do 200°.

Podpieczone orzechy przesypujemy po garści do czystej ściereczki i pocieramy przez warstwę materiału, aby pozbyć się skórek.
Umieszczamy w kielichu blendera oczyszczone orzechy, karob lub kakao, namoczone daktyle i wodę, w której moczyły się owoce. Miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji, dolewając po trochę mleko i przerywając co jakiś czas miksowanie, aby zagarnąć za pomocą łyżki zbierające się na ściankach kielicha orzechy.

Zmiksowany krem jest gotowy do jedzenia lub przechowywania przez kilka dni w lodówce, w szczelnie zamykanym pojemniku.
***

Przygotowana wg powyższej receptury domowa, wegańska nie- nutella obywa się nie tylko bez dodatku krowiego mleka i cukru, ale też bez miodu czy syropu z agawy.

Naturalna słodycz długo namaczanych daktyli świetnie uzupełnia zintensyfikowany dzięki podpieczeniu smak orzechów laskowych.
Dodatek karobu nadaje domowej nie- nutelli czekoladowego smaku, przełamanego lekko kawową nutką, czyniąc nie- nutellę bez kakao nie tylko świetną propozycją dla alergików, ale i dla każdego, kto szuka smakołyku idealnie komponującego się z kawą i naturalnie uzupełniającego wypłukiwany przez nią magnez.


Połączenie domowej nie- nutelli z croissantem i bogatymi w witaminę C plastrami pomarańczy pozwala wypić poranną kawę z równie błogim uśmiechem, jak przy Piazza di Santa Cosimato... oraz z dużo korzystniejszym bilansem składników odżywczych, a szczególnie zdrowych kwasów tłuszczowych, roślinnego białka i potasu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz