Młoda marchewka działa na mnie
narkotycznie.
Choć doskonale wiem, że na początku
drugiej połowy maja (zwłaszcza tak mało słonecznego, jak tegoroczny) trudno
liczyć na młodą gruntową marchewkę, nie mogę oprzeć się jej pierwszym pęczkom.
Spośród wdzięczących się żywo
pomarańczowym kolorem smukłych korzeni wybieram jednak bezwzględnie tylko polskie
pęczki marchewek, a w związku z ich szklarniowym pochodzeniem odmawiam sobie na
razie przyjemności przetwarzania wybujałych kiści orzechowo pachnącej naci.
Nie mogąc doczekać się soczystej
słodyczy młodej marchewki skazuję się co prawda na konieczność jej bardzo
dokładnego szorowania i obierania, z czego będę mogła zrezygnować za kilka
tygodni, kiedy wysypią się gruntowe marchewki ze sprawdzonych, małych gospodarstw.
Ale ponieważ młoda marchewka
najbardziej smakuje mi zmiksowana po upieczeniu na pastę kanapkową, której
przygotowanie zajmuje naprawdę niewiele czasu, wolę dzielnie chwycić za
skrobaczkę niż wytrwale czekać na gruntową marchewkę.
PASTA
Z MŁODEJ MARCHEWKI I CZOSNKU
(składniki na wypełnienie naczynia o
pojemności ok. 500 ml*)
10 młodych marchewek
3 główki czosnku
4 łyżki oliwy z oliwek
odrobina świeżo mielonej soli
morskiej
1 łyżeczka harissy
* przygotowana ilość pasty wystarczy
na co najmniej 10 kanapek
Piekarnik nagrzewamy do 160°.
Marchewki pozbawiamy natki (zostawiamy
krótkie fragmenty łodyżek- jeżeli ucięlibyśmy natkę wraz ze stożkiem wzrostu,
dużo szybciej wysuszyłaby się w pieczeniu) oraz końcówek korzonków, dokładnie
szorujemy i (opcjonalnie) bardzo cienko obieramy.
Za pomocą bardzo ostrego noża
ścinamy ogonki i wierzchnią część każdej z główek czosnku, tak, aby po ścięciu widoczne
były wszystkie ząbki.
Smarujemy 2 łyżkami oliwy dno naczynia żaroodpornego, obrane marchewki i przycięte główki czosnku, a
następnie oprószamy warzywa solą morską.
Pieczemy marchewki i czosnek przez
ok. 40 minut, do momentu, aż warzywa nie będą stawiać oporu wbitemu w nie od
góry widelcowi.
(Jeżeli czosnek mocno się
przypiecze, nim zmięknie, możemy zawinąć każdą z główek na pozostały czas
pieczenia w folię aluminiową.)
Wystudzone po pieczeniu marchewki
pozbawiamy końcówek łodyżek i miksujemy z obranym, wystudzonym czosnkiem,
pozostałymi 2 łyżkami oliwy z oliwek oraz harissą.
(Jeżeli czosnek jest dobrze
upieczony, powinniśmy być w stanie wycisnąć z każdego z ząbków miękki, lepki
miąższ; w razie, gdyby trafił nam się czosnek o ząbkach pokrytych pod skórką
grubszą błonką, ułatwimy sobie zadanie, nacinając każdy z ząbków.)
Pasta z pieczonej młodej marchewki i pieczonego czosnku jest gotowa do jedzenia, kiedy tylko zmiksujemy pastę do
ulubionej konsystencji lub ewentualnie
rozrzedzimy pastę odrobiną przegotowanej, wystudzonej wody.
***
Pieczenie warzyw w niezbyt wysokiej
temperaturze pozwala nam przy wyborze oliwy kierować się upodobaniem do jej
smaku, a nie warunkującym punkt dymienia rafinowaniem.
Efektem metodycznego nieco dłuższego
pieczenia jest natomiast zachowanie przez warzywa esencjonalnego smaku i
odpowiedniej wilgotności, a w przypadku używania nieobranych marchewek- również
równomiernego wypieczenia i zmiękczenia skórek.
Upieczony czosnek łączy ożywczą nutę
ostrości z pięknie podkreślającą smak młodej marchewki, stonowaną słodyczą.
Balansu ostrości i słodyczy
najlepiej dopełnia harissa, której ciemna czerwień fajnie podkręca słonecznie
pomarańczowy kolor pasty.
Harissę można jednak zastąpić w tym
zestawieniu 1 niepełną łyżeczką sproszkowanej ostrej papryki, wymieszaną z ¼
łyżeczki mielonych ziaren kolendry i taką samą ilością zmielonego kuminu.
Zamiana jest oczywiście uprawniona,
o ile nie zapomni się przy tym o zabezpieczeniu odpowiedniej ilości żytniego
pieczywa, korespondującego z orzechową nutą młodej marchewki i grubo posiekanej
natki pietruszki, która swoja chrupkością dopełni kremowej konsystencji pasty,
albo o przygotowaniu zapasu skrojonych w słupek młodych marchewek i kalarepek,
którymi można wyjadać pastę wprost ze słoika, najlepiej dzieląc rozkosze
grzechu niecierpliwości z innymi fanami młodej marchewki.
Apetyczne zdjęcia
OdpowiedzUsuń