Na początku kwietnia obiecywałam
sobie wiele postów, opisujących smakowite sposoby na przetrwanie trudnego
okresu oczekiwania na nowalijki.
Moje lizbońskie wakacje,
poprzedzający je i gwarantujący urlopowy spokój okres intensywnej pracy oraz
Wielkanoc, do której w związku z powrotem do domu ledwie trzy dni przed
świętami przygotowywałam się kulinarnie w ekspresowych terminach, spowodowały
jednak, że kwiecień minął niepostrzeżenie prawie w całości, nie szczędząc wielu
ekstatycznych chwil przy stole, ale nie pozostawiając czasu na ich opisywanie.
Frustrując się dziś brakiem
realizacji szczytnych założeń, pocieszyłam się jednak myślą, że stawiając kontemplację kulinarnych rozkoszy nad ich
rejestrację dałam jednak wiele radości swoim Bliskim (no i sobie :), co
przecież jest BARDZIEJ felice niż nerwowe wyszarpywanie czasu na pośpieszne
stukanie w klawiaturę pomiędzy kuchennymi manewrami!
Obiecywałam sobie również, że dla
odmiany wyślę deklarację podatkową stosownie wcześniej- równie gorąco… co
bezskutecznie.
Dlatego spędziłam dzisiejszy dzień
sumując stanowczo zbyt długie kolumny cyfr i klnąc na stanowczo zbyt
hermetyczne instrukcje, jak wypełniać podatkowe formularze.
Resztki spokoju ducha pozwalała mi
jedynie zachować wizja, że wieczorem nagrodzę się moim najnowszym piekarniczym
wynalazkiem: mazurkiem cytrynowo- pistacjowym.
Oczywiście mazurek jest typowo
wielkanocnym wypiekiem i zapewne najlepiej smakowałby wyczekany przez jeszcze
rok do kolejnej Wielkanocy.
Ale z drugiej strony można mazurka
przy ledwie odrobinie dobrej woli nazwać prostokątną tartą cytrynowo-
pistacjową- bo jest jak tarta wylepiony z cieniutkiego kruchego ciasta,
skromnie pozostającego w tle bogatego w smaki nadzienia.
I to też jest z pewnością BARDZIEJ
felice niż mieć ochotę na doskonałe połączenie słodkiej białej czekolady,
domowej kandyzowanej skórki cytrynowej i słonawych pistacji i odmawiać sobie
słodkiego ukojenia po nierównej walce z meandrami ordynacji podatkowej.
MAZUREK
CYTRYNOWO-PISTACJOWY
(składniki na wypełnienie blaszki o wymiarach 30 x 35 cm*)
* lub na okrągłą formę na tartę o średnicy
32 cm - jeśli chcemy ułatwić sobie nazwanie mazurka tartą cytrynowo- pistacjową
:)
Ciasto:
350 g mąki krupczatki
220 g zimnego masła
100 g cukru pudru
opcjonalnie: kilka łyżek zimnej wody
Nadzienie:
400 g białej czekolady
50 g masła
3 łyżki śmietanki o 36% zawartości
tłuszczu
200 g kandyzowanej skórki cytrynowej
150 g solonych pistacji
Mieszamy przesianą mąkę z cukrem
pudrem, a do powstałej mieszaniny wkrajamy zimne masło.
Zagniatamy szybko ciasto, dodając zimnej
wody w razie problemów z jego zlepieniem. (Ciasto jest gotowe, gdy daje się
zagnieść w kulę i zachowuje wyczuwalną pod palcami pudrową mgiełkę- ciasta nie
należy wyrabiać ani zaprawiać większą ilością wody aż do uzyskania idealnie
gładkiej konsystencji.)
Zawijamy ciasto w folię aluminiową i
odkładamy na godzinę do lodówki.
Wylepiamy schłodzonym ciastem
wyłożoną papierem do pieczenia, niewysoką, prostokątną blaszkę- dociskamy
ciasto palcami tak, aby uzyskać bardzo cienki (najlepiej 2-3 mm) spód, zaś z pozostałego po wylepieniu dna foremki ciasta formujemy niewysokie wałeczki, z których zlepiamy
okalający spód mazurka rant.
Nakłuwamy gęsto ciasto widelcem,
schładzamy przez czas nagrzewania piekarnika w lodówce i pieczemy na
złotobrązowy kolor (przez ok. 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200°).
W trakcie pieczenia ciasta
przygotowujemy nadzienie do mazurka.
Czekoladę łamiemy na małe kawałki i
rozpuszczamy wraz z masłem i śmietanką, mieszając intensywnie trzepaczką aż do
uzyskania gładkiej masy. (Masę przygotowujemy w niewielkim garnku lub patelni o
grubym dnie albo w misce, ustawionej na garnku z wrzącą wodą tak, aby dno miski
nie dotykało lustra wody.)
Pistacje łuskamy, tłuczemy partiami
w moździerzu lub rozdrabniamy w blenderze na dosyć grube kawałki.
Wylewamy masę czekoladową na
upieczony spód mazurka, wierzch
obsypujemy pistacjami i kandyzowaną skórką cytrynową.
Pozostawiamy mazurka do całkowitego
wystygnięcia ciasta, a następnie przekładamy do lodówki, tak, aby dać stężeć
czekoladowej masie.
Mazurka cytrynowo- pistacjowego
najlepiej przechowywać jest w lodówce i wyciągać na 10 minut przed planowanym
krojeniem.
***
Mazurek cytrynowo- pistacjowy jest
doskonałą propozycją dla tych, którzy szukają bardziej złożonych doznań
cukierniczych.
Grając słonawym smakiem i orzechowym
zapachem pistacji z rozpieszczającą tłustą słodkością białej czekolady i
jednocześnie złamaną słodyczą i zintensyfikowaną przez kandyzowanie
cytrusowością skórki cytrynowej mazurek cytrynowo- pistacjowy zachwyci z
pewnością tych, którym nieobce są takie rozkosze jak solony karmel czy
czekolada z dodatkiem skórki pomarańczowej (i stanie się tak nawet, jeżeli nadamy mazurkowi
bardziej neutralną sezonowo formę tarty :)
Warto przy tym sięgnąć przy
przygotowaniu ciasta po kandyzowaną domową metodą skórkę cytrynową i zagwarantować sobie pełną kontrolę nad relacją kwaskowatości, słoności i słodyczy.
KANDYZOWANA
SKÓRKA CYTRYNOWA
(składniki na ok. 200 g skórki)
6 cytryn
300 g białego cukru
200 ml wody
Cytryny myjemy, sparzamy wrzątkiem i
kroimy cytryny w poprzek na pół.
Wyciskamy część obranych owoców,
tak, aby uzyskać 200 ml soku.
Zagotowujemy sok z wodą i cukrem do
całkowitego rozpuszczenia cukru.
Skórkę z wyciśniętych owoców oraz
pozostałe połówki cytryn kroimy wzdłuż na pół.
Wykrawamy miąższ z niewyciśniętych
owoców, a następnie oczyszczamy skórki wszystkich cytryn z wewnętrznej,
gorzkiej, białej błonki.
Oczyszczone cytrynowe skórki kroimy
w grubą kostkę, wrzucamy do zagotowanego z wody, soku i cukru syropu.
Gotujemy skórki na małym ogniu przez
ok. 40 minut- w tym czasie powinny zmięknąć i pokryć się równomiernie szklistym
syropem, zachowując ciemnożółty kolor.
Następnie wyciągamy skórki z syropu
za pomocą łyżki cedzakowej (pozwalamy każdej z wyciągniętej partii skórki
odciec nad garnkiem z nadmiaru syropu), wykładamy odsączoną skórkę na papier do
pieczenia i pozostawiamy do wysuszenia na kilka godzin.
Kandyzowaną skórkę cytrynową
mieszamy podczas suszenia kilka razy, tak, aby kawałki nie pozlepiały się w
jedną bryłę.
Kandyzowana skórka cytrynowa jest
gotowa do użycia (lub odłożenia do szczelnego pojemnika i przechowywania przez
2-3 tygodnie), kiedy nie spływa z niej pozostały na fragmentach skórki syrop.
***
Kandyzowana skórka cytrynowa nadaje
się świetnie nie tylko na wierzch mazurków (albo tart)- świetnie sprawdzi się
również ukryta we wnętrzu serników czy keksów albo jako finezyjne,
doprowadzające do obłędu wykończenie domowych drożdżówek.
Do przygotowania kandyzowanej skórki
cytrynowej należy użyć bezwzględnie białego cukru- przynajmniej, jeżeli chce
się, aby jednoznaczne pozostało jej pochodzenie.
Użycie brązowego cukru (podobnie jak
zbyt długie gotowanie skórki) pozwala co prawda uzyskać równie doskonały
karmelowo- cytrusowy aromat, ale jednocześnie wywabia skórkę na nieco
konfudujący w zestawieniu z cytrynowym smakiem pomarańczowy kolor.
Uwzględniwszy powyższą obserwację
(oraz testując podczas gotowania miękkość skórki widelcem) uzyskujemy
bezpiecznie doskonale kandyzowaną skórkę, która bije na głowę kupne gotowce nie
tylko wolnością od podejrzanych utrwalaczy i gumiastej twardości, ale i mocą
kwaskowato- słodkiego smaku.
W procesie kandyzowania uzyskujemy
również miły bonus w postaci pozostałego po odcedzeniu skórek syropu, który,
zmieszany z wodą mineralną i doprawiony kilkoma listkami mięty i plasterkiem cytryny,
zamienia się w doskonałą domową lemoniadę.
A że taka lemoniada sprzyja
kuchennym eksperymentom i opowieściom, a nawet daje wiarę, że zrealizuje się
postanowienie powrotu do częstszego pisania o smakołykach, to jest już
NAJBARDZIEJ felice, jak może być :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz