Od kilku dni kręciłam się dookoła
tempehu, czyli fermentowanego ziarna sojowego, kupionego tym razem przeze mnie
szczęśliwie w najczystszej postaci, czyli niewielkich bloczków, zanurzonych w
neutralnej smakowo zalewie.
Wiedziałam oczywiście, że poddana
fermentacji soja pozwala nie tylko łatwiej przyswoić zawarte w niej białko, ale
i zyskuje przyjemny, lekko grzybowy posmak, który sprawia, że tempeh można jeść
bez dalszej obróbki, np. w kanapkach czy sałatkach.
Niewypity na Dzień Świętego Patryka
ciemny porter, niezjedzone w zapiekankach drobne pieczarki oraz marchewka i
seler naciowy, które miały pecha nie trafić do bulionu zainspirowały mnie
jednak do przygotowania gulaszu.
A pomysł przygotowania gulaszu z
tempehu wydał mi się tym bardziej atrakcyjny, że trąbiące o rychłym tryumfie
wiosny prognozy zaszczepiły we mnie przekonanie, że być może naprawdę nadszedł
już czas, aby powoli szykować miejsce w lodówce na nowalijki…
GULASZ
Z TEMPEHU
(składniki na 2 porcje)
200 g tempehu
6 niewielkich pieczarek
3 gałązki selera naciowego
2 średniej wielkości marchewki
1 duża żółta cebula
2 łyżki ciemnego sosu sojowego
300 ml ciemnego portera
1 łyżeczka sproszkowanej ostrej
papryki
kilka łyżek oleju rzepakowego (lub
innego o neutralnym zapachu i wysokim punkcie dymienia- np. ryżowego)
Tempeh kroimy w grubą kostkę, a
obrane pieczarki – w plasterki.
Rozgrzewamy bardzo mocno olej w
płaskim garnku o grubym dnie.
Obsmażamy tempeh i pieczarki, aż
staną się ciemnozłote, a następnie redukujemy ogień i dokładamy pokrojoną w
piórka cebulę.
Kiedy cebula się zeszkli, dokładamy
do garnka obrane i pokrojone w grubą
kostkę marchewki i gałązki selera, wlewamy sos sojowy i wsypujemy paprykę.
Mieszamy całość, dolewamy piwo,
przykrywamy i dusimy, aż wszystkie smaki się przegryzą, a marchewki i selery
ugotują się al dente (czyli ok. 25 minut). Następnie odkrywamy i pozwalamy
odparować nadmiarowi płynu do momentu uzyskania wymarzonej konsystencji.
Gulasz podajemy gorący- najlepiej posmakuje
z dodatkiem ugotowanej na sypko, delikatnie pozostawiającej mu pierwszy plan i
grającej ze smakiem gulaszu słodkawo- wytrawnej kaszy jęczmiennej.
***
Sos sojowy, blisko spokrewniony z
tempehem, bo również produkowany ze sfermentowanej soi, zapewnia potrawie
optymalną słoność, pogłębiając jednocześnie pozostawioną przez piwo karmelowo-
goryczkową wytrawność.
Pieczarki wzmacniają grzybowy posmak
tempehu, marchewka i cebula wzbogacają gulasz o odrobinę słodyczy, przełamaną
przez ostrość papryki, zaś seler naciowy dodaje całości pobudzającej apetyt,
anyżkowej nuty.
Szybkie obsmażenie pieczarek
sprawia, że nie rozwadniają one gulaszu, lecz wraz z przyrumienionym tempehem
przyjemnie kontrastują z naturalnie zagęszczonym od piwnej słodyczy sosem,
aksamitnymi piórkami cebuli i jędrnymi fragmentami pozostałych warzyw.
Jedynym mankamentem przygotowanego
według powyższej receptury gulaszu z tempehu jest jego dyskusyjny wpływ na
zaplanowane porządki w lodówce- gulasz jest bowiem tak pyszny, iż budzi
nieopanowaną ochotę, aby niezwłocznie zaopatrzyć się w kolejną partię
niezbędnych do jego przygotowania produktów.
PS Chcąc przygotować gulasz z
pominięciem alkoholu lub nie mając dostępu do porządnego ciemnego piwa zastąpić
można portera kwasem chlebowym. Tempeh można natomiast zastąpić zwartym, nie kremowym tofu- najlepiej wędzonym, tak, aby zachować drożdżowo- dymny aromat gulaszu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz