sobota, 9 listopada 2013

CZY WARTO JEŚĆ CIASTO Z BURAKAMI?

Tydzień minął mi pod znakiem spiętrzonych terminów zawodowych i przyjemnych, ale czasochłonnych spotkań rodzinnych. Tym samym stał się więc tygodniem jedzenia kolejnych wariacji na temat makaronu ze szpinakiem. (Bo makaron ze szpinakiem to moje ulubione szybkie, odmieniane przez dziesiątki przypadków, awaryjne danie- może powinnam zatem dedykować kiedyś makaronowi ze szpinakiem spokojny dzień gotowania i fotografowania?)

Nic więc dziwnego, że powitałam weekend z ulgą i ambitnym kulinarnym planem, uwzględniającym przede wszystkim niezmiennie mnie relaksującą działalność piekarniczą.

Na pierwszy ogień (lub raczej: pod pierwszy termoobieg :) poszło ciasto buraczkowo- czekoladowe, którego słodko-wytrawny smak powstał dzięki przemyśleniom podczas przygotowywania przełamanych obok balsamico i czosnku miodem gryczanym bucatini z buraczkami.

CZEKOLADOWY BURACZKOWIEC Z ŻURAWINĄ I ORZECHAMI WŁOSKIMI

(składniki na wypełnienie okrągłej tortownicy o średnicy 26 cm)

150 g (ok. 4/5 szklanki) miąższu upieczonych buraczków*, utartego na najdrobniejszych oczkach tarki
garść suszonych owoców żurawiny
garść grubo posiekanych orzechów włoskich
150 g gorzkiej czekolady (użyłam czekolady o 70% zawartości kakao)
100 g kakao
400 g mąki pszennej typ 480
3 łyżeczki sody oczyszczonej
100 g cukru
100 g masła + 10 g do wysmarowania formy do pieczenia
100 ml gęstego, słonego jogurtu

* Aby upiec buraczki należy je wyszorować, zawinąć każdy osobno w folię aluminiową i piec do miękkości w piekarniku nagrzanym do 200°, a gdy nieco przestygną- obrać; im mniejsze buraczki, tym szybciej się upieką- w przypadku buraczków mniejszych od zaciśniętej pięści orientacyjny czas pieczenia to 50 minut.

Rozpuszczamy powoli, na niewielkiej patelni masło i czekoladę, mieszając dokładnie powstającą masę za pomocą trzepaczki.

Pozostawiamy masę do wystygnięcia, a w tym czasie przesiewamy mąkę do dużej miski i mieszamy ją z sodą, połową cukru, kakao i żurawinami oraz orzechami.

Z pomocą miksera ubijamy przestudzoną masę czekoladową z pozostałą polową cukru i utartymi buraczkami.

Gdy uzyskamy dosyć gładką masę, kontynuujemy miksowanie dodając na zmianę po łyżce jogurtu i po części wymieszanych suchych składników.

Celem jest uzyskanie wilgotnego, ciężkiego i dosyć zwartego ciasta- jeżeli miksowanie ciasta pod koniec jest zbyt trudne, możemy dodatkowo wyrobić je krótko rękami.

Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia, który smarujemy masłem.

Przekładamy ciasto do tortownicy i pieczemy przez 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180°.

***

Czekoladowy buraczkowiec zachwyca zaskakującymi właściwościami, wydobytymi z poszczególnych składników: to czekolada i kakao, które kojarzą się ze słodkimi rozkoszami, nadają ciastu obezwładniającej wytrawności, a buraczki, z którymi najczęściej obcujemy w wytrawnym wydaniu, rozpieszczają podniebienie zmasowaną, sycącą słodyczą.

Ukryte w cieście, subtelnie cierpkie i przyjemnie chrupiące orzechy oraz delikatnie kwaskowate, jędrne żurawiny wzbogacają lepką, sążnistą konsystencję ciasta i dostarczają ożywczych akcentów, dzięki którym pozwolić możemy sobie na NIECO więcej niż jeden smakowity kawałek.

Czekoladowy buraczkowiec dostarcza przy tym nieziemskiej przyjemności już na etapie pieczenia: wypełnia dom intensywnym, czekoladowo-karmelowo-orzechowym zapachem, który zwodzi nosy domowników, nie pozwalając im długo odgadnąć, co jest tajemniczym składnikiem, dającym ciastu tak głęboko słodki aromat i smak. (Typy, które usłyszałam to nie tylko karmel czy miód ale i balsamico!)

Doskonałym pomysłem na dopełnienie smaku ciasta buraczkowo- czekoladowego okazuje się kieliszek porto, które pogłębia i niuansuje grę słodyczy i wytrawności.

A to przecież tylko pierwszy z serii zaplanowanych na ten weekend wypieków...

2 komentarze: