Nic więc dziwnego, że
powitałam weekend z ulgą i ambitnym kulinarnym planem, uwzględniającym przede
wszystkim niezmiennie mnie relaksującą działalność piekarniczą.
Na pierwszy ogień
(lub raczej: pod pierwszy termoobieg :) poszło ciasto buraczkowo- czekoladowe,
którego słodko-wytrawny smak powstał dzięki przemyśleniom podczas przygotowywania
przełamanych obok balsamico i czosnku miodem gryczanym bucatini
z buraczkami.
CZEKOLADOWY
BURACZKOWIEC Z ŻURAWINĄ I ORZECHAMI WŁOSKIMI
(składniki na
wypełnienie okrągłej tortownicy o średnicy 26 cm)
150 g (ok. 4/5 szklanki) miąższu upieczonych buraczków*, utartego na najdrobniejszych oczkach
tarki
garść suszonych
owoców żurawiny
garść grubo
posiekanych orzechów włoskich
150 g gorzkiej
czekolady (użyłam czekolady o 70% zawartości kakao)
100 g kakao
400 g mąki pszennej
typ 480
3 łyżeczki sody
oczyszczonej
100 g cukru
100 g masła + 10 g do
wysmarowania formy do pieczenia
100 ml gęstego,
słonego jogurtu
* Aby upiec buraczki
należy je wyszorować, zawinąć każdy osobno w folię aluminiową i piec do
miękkości w piekarniku nagrzanym do 200°, a gdy nieco przestygną- obrać; im
mniejsze buraczki, tym szybciej się upieką- w przypadku buraczków mniejszych od
zaciśniętej pięści orientacyjny czas pieczenia to 50 minut.
Rozpuszczamy powoli,
na niewielkiej patelni masło i czekoladę, mieszając dokładnie powstającą masę
za pomocą trzepaczki.
Pozostawiamy masę do
wystygnięcia, a w tym czasie przesiewamy mąkę do dużej miski i mieszamy ją z
sodą, połową cukru, kakao i żurawinami oraz orzechami.
Z pomocą miksera
ubijamy przestudzoną masę czekoladową z pozostałą polową cukru i utartymi
buraczkami.
Gdy uzyskamy dosyć
gładką masę, kontynuujemy miksowanie dodając na zmianę po łyżce jogurtu i po
części wymieszanych suchych składników.
Celem jest uzyskanie
wilgotnego, ciężkiego i dosyć zwartego ciasta- jeżeli miksowanie ciasta pod
koniec jest zbyt trudne, możemy dodatkowo wyrobić je krótko rękami.
Tortownicę wykładamy
papierem do pieczenia, który smarujemy masłem.
Przekładamy ciasto do
tortownicy i pieczemy przez 40 minut w piekarniku nagrzanym do 180°.
***
Czekoladowy
buraczkowiec zachwyca zaskakującymi właściwościami, wydobytymi z poszczególnych
składników: to czekolada i kakao, które kojarzą się ze słodkimi rozkoszami,
nadają ciastu obezwładniającej wytrawności, a buraczki, z którymi najczęściej
obcujemy w wytrawnym wydaniu, rozpieszczają podniebienie zmasowaną, sycącą
słodyczą.
Ukryte w cieście,
subtelnie cierpkie i przyjemnie chrupiące orzechy oraz delikatnie kwaskowate,
jędrne żurawiny wzbogacają lepką, sążnistą konsystencję ciasta i dostarczają
ożywczych akcentów, dzięki którym pozwolić możemy sobie na NIECO więcej niż
jeden smakowity kawałek.
Czekoladowy
buraczkowiec dostarcza przy tym nieziemskiej przyjemności już na etapie
pieczenia: wypełnia dom intensywnym, czekoladowo-karmelowo-orzechowym zapachem,
który zwodzi nosy domowników, nie pozwalając im długo odgadnąć, co jest
tajemniczym składnikiem, dającym ciastu tak głęboko słodki aromat i smak.
(Typy, które usłyszałam to nie tylko karmel czy miód ale i balsamico!)
Doskonałym pomysłem
na dopełnienie smaku ciasta buraczkowo- czekoladowego okazuje się kieliszek
porto, które pogłębia i niuansuje grę słodyczy i wytrawności.
A to przecież tylko
pierwszy z serii zaplanowanych na ten weekend wypieków...
Upiecze jeszcze .. ? :) KTS
OdpowiedzUsuńPewnie, że upiecze! W nieoddanej tortownicy ;)
OdpowiedzUsuń