Dzięki krótkiemu przedpołudniowemu
deszczowi rześkie powietrze niosło ze sobą pobudzające aromaty lasu: żywiczny
zapach sosen, ziemisty zapach wilgotnego mchu, świeży zapach mokrej trawy,
słodkawy zapach butwiejącego drewna…
I kiedy już myślałam, że osiągnęłam
maksimum zmysłowej przyjemności, u moich stóp wyłonił się brunatny, lepki,
masywny kapelusz, osadzony na masywnej, kremowej nóżce – jednym słowem
podgrzybek wzorcowej urody!
Eksploracja najbliższego otoczenia
wykazała, że ów podgrzybek postanowił mi łaskawie objawić swe wdzięki w
towarzystwie licznie zgromadzonych braci, a nawet kilku szlachetniej urodzonych
kuzynów- borowików.
Zostawszy tak hojnie obdarzona przez
los doznałam eksplozji kulinarnych pomysłów. A może by tak podsmażyć grzyby na
chrupko i podać na aromatyzowanych rozmarynem grzankach? A może zrobić z nich
kremowe risotto? A może lepiej udusić je na maśle z porami?
Dla uspokojenia gonitwy myśli
wzięłam wtedy jeszcze kilka głębokich oddechów żywiczno-ziemisto-słodkawego
powietrza i wszystko stało się jasne: pierwsze zebrane w tym roku samodzielnie
grzyby powinny oddawać hołd właśnie temu leśnemu aromatowi.
TAGLIATELLE
Z PACHNĄCYM LASEM SOSEM Z PODGRZYBKÓW I BOROWIKÓW
(składniki na 2 hedonistycznie obfite
porcje)
600 g świeżych podgrzybków i
borowików
2 suszone borowiki
2 średniej wielkości białe cebule
4 dorodne gałązki rozmarynu + 1 drobniejsza- do dekoracji
12 ziaren jałowca
100 ml wytrawnego czerwonego wina
(użyłam zwartego tempranillo z Riojy)
60 g masła
250 g makaronu tagliatelle
Suszone borowiki i 1 gałązkę
rozmarynu zalewamy ok. 200 ml wrzątku, bardzo szczelnie przykrywamy i
odstawiamy na co najmniej 20 minut.
Świeże grzyby czyścimy na sucho szczoteczką,
krótko płuczemy, dokładnie osuszamy i kroimy w niezbyt grube plasterki.
Cebule drobniutko siekamy i szklimy
na rozgrzanym maśle. Gdy cebula się zeszkli, dorzucamy pokrojone w plasterki świeże grzyby, utłuczone w
moździerzu ziarna jałowca, posiekane igiełki z 3 gałązek rozmarynu i same
pozbawione igiełek gałązki w całości. Dokładnie mieszamy i dusimy pod
przykryciem przez ok. 15 minut.
Wlewamy wino, które odparowujemy, szybko
mieszając i zwiększając ogień, do momentu, aż potrawa uwolni się całkowicie od
zapachu alkoholu.
Makaron gotujemy al dente w osolonym wrzątku.
Odsączamy przez sitko powstały z namaczania
suszonych borowików wywar, którym zalewamy uduszone grzyby, dorzucając do sosu
pokrojone w drobną kostkę, namoczone borowiki.
Sos doprawiamy świeżo mieloną solą i
świeżo mielonym czarnym pieprzem, gotujemy sos przez jeszcze kilka minut bez przykrycia, tak, aby lekko się
zagęścił, a następnie wyciągamy z sosu rozmarynowe gałązki.
Podajemy makaron wymieszany z
grzybowym sosem i udekorowany kawałkami drobnych gałązek rozmarynu.
Świeże, maślano-ziemisto-orzechowe podgrzybki i borowiki zyskują na mocy dzięki
użyciu borowikowego wywaru.
Zharmonizowany poprzez użycia masła, intensywnie grzybowy smak
odkrywa przed nami stopniowo złożone bogactwo sosu: rozmaryn dodaje
mu odrobiny żywiczności, jałowiec wzbogaca o zapach świeżej kory, a subtelny dodatek
dobrze odparowanego wina przywołuje słodkawy aromat butwiejącego drewna i
wilgotnego runa.
Użycie tempranillo, okazuje się
strzałem w dziesiątkę dzięki krótkości i prostocie owocowego aromatu, lekko przełamanego ledwie
wyczuwalną nutą drewna i niemalże fantomowym śladem korespondującej z grzybami
drożdżowości.
Trudno wyobrazić sobie lepsze
ukoronowanie pięknego, spędzonego w lesie, niedzielnego dnia. Albo obmyślić lepszy sposób,
jak przywołać relaksujący aromat lasu w środku zapracowanego tygodnia- nawet jeżeli
użyje się kupnych, a nie własnoręcznie zebranych grzybów.
Mój krzaczek rozmarynu bardzo urósł :D
OdpowiedzUsuńGratulacje! Wystarczy zatem na baaardzo wiele porcji tagliatelle z leśnym aromatem :)
OdpowiedzUsuńA mój apetyt jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńUrósł w miarę jedzenia? :)
OdpowiedzUsuń