Początkiem tej opowieści może być
chwila, kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją Prababcię Marię, która nawet w
najgorętsze letnie dni nie pokazywała się publicznie bez koronkowych
rękawiczek, lepiącą przepięknymi, smukłymi dłońmi wykończone idealnie
symetryczną falbanką pierogi.
Albo chwila później, kiedy Mami Zosia, wychodząc z założenia, że we dwie z Prababcią Marią tworzą kompletny i kompetentny zespół pierogowy, skutecznie skierowała całą moją uwagę na wręczoną mi kulkę słodkawego, ziemniaczano-twarogowego, pikantnie doprawionego nadzienia, tak doskonałego, że wciąż nie mam odwagi spróbować go skopiować.
Albo chwila później, kiedy Mami Zosia, wychodząc z założenia, że we dwie z Prababcią Marią tworzą kompletny i kompetentny zespół pierogowy, skutecznie skierowała całą moją uwagę na wręczoną mi kulkę słodkawego, ziemniaczano-twarogowego, pikantnie doprawionego nadzienia, tak doskonałego, że wciąż nie mam odwagi spróbować go skopiować.
Albo dużo późniejsza chwila, kiedy
ostatniej zimy zaczęłam marzyć o letnich smakach i wymarzyłam sobie pierogi z
nadzieniem ze świeżego bobu i z fety.
Albo ta chwila kilka dni temu, kiedy
zdałam sobie sprawę, że znowu mam wybujały pęk pozostałych po gotowaniu bulionu
warzywnego, dorodnych naci selera i pietruszki, a Moja Mama uświadomiła mi, że
ciasto na pierogi przygotowuje najprościej, jak się da: z mąki i wody, z
odrobiną masła.
Albo ta chwila, kiedy pomyślałam
sobie, że jeżeli doprawię półsurową nacią selera i pietruszki farsz z bobu i
fety, to być może stworzę nadzienie podobnie zniewalająco rozpięte pomiędzy
słodyczą a ostrością, jak nadzienie przygotowywane do ruskich pierogów przez
Mami Zosię. I że jeżeli jeszcze spróbuję zlepić pierogi z równą precyzją, co
Prababcia Maria, to że może powstanie coś, co będzie godne kontynuować rodzinną
pierogową tradycję.
PIEROGI
Z BOBEM I FETĄ
(składniki na ok. 70 pierogów)
Ciasto:
750 g mąki pszennej typ 550
1 łyżeczka bardzo drobno zmielonej
soli morskiej
400 ml przegotowanej, bardzo ciepłej
wody
20 g masła
Nadzienie:
300 g świeżego, ugotowanego al
dente, obranego bobu
200 g sera feta
2 białe cebule
½ białej części średniej wielkości
pora
po 8 gałązek naci selera i
pietruszki
Do podania (ilość na 2 porcje):
1 biała cebula
½ białej części średniej wielkości
pora
olej rzepakowy
świeżo mielona sól i czarny pieprz
Wsypujemy mąkę do dużej miski i
mieszamy dokładnie z solą. Robimy w środku mąki dołek, do którego wlewamy ok. ¼
wody i wrzucamy masło. Mieszamy, aż
masło się rozpuści, a następnie zagarniamy do środka mąkę z brzegów, dolewamy
kolejną partię wody, lekko zagniatamy. Powtarzamy czynność do wyczerpania wody.
(Jeżeli ciasto jest zbyt suche,
dolewamy jeszcze trochę wody, jeżeli jest zbyt luźne- dosypujemy mąki. Ciasto
jest gotowe kiedy nie lepi się do rąk ani miski i daje się zlepić w gładką
kulę.)
Odkładamy zlepione w kulę ciasto do
miski (najlepiej wysmarowanej odrobiną masła) i szczelnie przykrywamy folią
aluminiową, a następnie odstawiamy na co najmniej pół godziny.
Kiedy ciasto odpoczywa
przygotowujemy farsz.
Pozbawiamy gałązki selera i
pietruszki listków, które bardzo dokładnie szatkujemy. Cebule i pora drobniutko kroimy, a następnie dusimy
na rozgrzanym oleju rzepakowym. Na ostatnie 2-3 minuty duszenia dodajemy
poszatkowane w nieco grubsze kawałki gałązki selera i pietruszki. Odstawiamy do
wystygnięcia, mieszamy z posiekanymi listkami pietruszki i selera.
Bób mielimy, mieszamy z rozgniecioną
widelcem fetą i masą cebulowo-porowo-pietruszkowo-selerową. Doprawiamy solą i
pieprzem.
Wysypujemy mąką powierzchnię, na
której będziemy rozwałkowywać ciasto i powierzchnię, na którą odkładać będziemy
zlepione pierogi. (Najlepiej sprawdzą się silikonowe stolnice, jeżeli takich
nie mamy, możemy użyć drewnianej stolnicy albo drewnianych czy syntetycznych
desek to krojenia, albo nawet bardzo porządnie wyszorowanego kuchennego blatu.)
Rozwałkowujemy partiami ciasto na
placek ok. 2 mm grubości. Z ciasta wycinamy szklanką kółka. Na środek każdego
kółka nakładamy po łyżeczce farszu i zlepiamy, dociskając dwoma palcami brzegi,
na tyle stanowczo, aby mocno je zlepić, i na tyle delikatnie, aby nie przerwać
ciasta.
(Radzę robić to jak Prababcia Maria:
zawsze zaczynała od jednego ściśnięcia na środku pieroga i symetrycznie, na
zmianę dociskała boki. Pamiętam to doskonale, bo była to jedna z niewielu
sytuacji, kiedy mogłam obserwować jej piękne, nieukryte w rękawiczkach dłonie.
Ewentualnie możemy dociskać brzegi
pierogów widelcem, a ciasto ciąć nożem w kwadraty i składać po przekątnej,
jednakże nie sądzę, aby takie rozwiązania była pochwalane, a tym bardziej
certyfikowane przez Prababcię Marię.)
Zlepione pierogi układamy na
wysypanej mąką powierzchni, a następnie gotujemy partiami w dużej ilości
osolonego i zaprawionego olejem rzepakowym wrzątku. (W 2 l wrzątku możemy
gotować na raz ok. 8 pierogów.)
Pierogi są ugotowane, kiedy wypłyną
na powierzchnię. Wtedy należy je odcedzić i ułożyć niezbyt gęsto na posmarowanym odrobiną oleju rzepakowego
talerzu. Jeżeli posmarujemy pierogi również z wierzchu odrobiną oleju, możemy
układać je warstwami – zachowają ciepło, ale się nie pokleją.
Pierogi podajemy z usmażoną na
chrupko na oleju mieszanką drobno pokrojonej cebulki i pora, sowicie oprószone
drobniutko posiekaną nacią pietruszki.
Część pierogów możemy również zamrozić na kilka tygodni- wystarczy, kiedy całkowicie wystygną, przełożyć je do szczelnych pojemników i włożyć do zamrażarki. (Tego Prababcia Maria na pewno by nie potępiła, zwłaszcza, że kiedy wpadały z Mami Zosią w pierogowy trans, lepiły od razu hurtowe, nierzadko przekraczające setkę ilości.)
***
Dobrze wyrobione ciasto pierogowe
dostarcza niesamowitej przyjemności już na etapie lepienia- jest jednocześnie
lekko wilgotne i pokryte delikatnym, jakby pudrowym filtrem z mąki.
Po ugotowaniu ciasto okazuje się delikatne, ale zwarte, i, wraz z ukrytymi w nadzieniu, chrupkimi fragmentami selera i pietruszki, stanowi świetny kontrapunkt dla kremowego farszu.
Ciasto nie może być zbyt słone, jego
rolą jest tworzyć aksamitne tło dla nadzienia, które łączy w sobie mączną
słodycz bobu, słoną wytrawność fety, wyraziste, piżmowo- pieprzowe nuty selera
i pietruszki, i wydobytą dzięki duszeniu
z porem słodycz cebuli, która cudownie wzmacnia smak bobu.
Samo zaś lepienie pierogów jest
zajęciem dosyć czasochłonnym, ale dzięki temu tym bardziej nostalgicznym i
idealnie współgrającym z klimatem słonecznego babiego lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz