Szczęśliwie,
żaden żywioł nie jest w stanie osłabić mojego entuzjazmu dla makaronu, a mój
nowy najlepszy przyjaciel szczaw inspiruje do wariacji na temat klasycznego
połączenia szpinaku i gorgonzoli.
TAGLIATELLE
ZE SZCZAWIEM W SOSIE GORGONZOLOWYM
400 g świeżego szczawiu
150 g sera gorgonzola
100 ml śmietany 18%
40 g masła
1 jędrna gruszka
3 łyżki balsamico
2 łyżki brązowego cukru
250 g makaronu tagliatelle
150 g sera gorgonzola
100 ml śmietany 18%
40 g masła
1 jędrna gruszka
3 łyżki balsamico
2 łyżki brązowego cukru
250 g makaronu tagliatelle
Szczaw dokładnie płuczemy,
odcinamy ogonki. Największe liście kroimy wzdłuż na pół. Odkładamy ok. ¼ szczawiu do dekoracji potrawy i kroimy tę część w krótkie, niezbyt grube paski.
Gruszkę obieramy, przecinamy wzdłuż
na pół i pozbawiamy gniazda nasiennego. Połówki gruszki kroimy w plasterki. Na
niewielkiej patelni rozgrzewamy 10 g masła, na które wrzucamy gruszki, które
oprószamy cukrem i podlewamy balsamico. Smażymy gruszki do momentu karmelizacji
cukru – tak, aby półplasterki gruszek pozostały spójne i jędrne.
Makaron gotujemy al dente w osolonym
wrzątku.
Na większej patelni, na wolnym ogniu,
rozpuszczamy 30 g masła, na które wrzucamy pokrojoną gorgonzolę. Podgrzewamy do
całkowitego rozpuszczenia sera, cały czas mieszając. Dodajemy śmietanę i mieszając,
gotujemy do pojawienia się babęlków. Do sosu wrzucamy ¾ liści szczawiu i
podgrzewamy przez ok. minutę.
Tagliatelle wykładamy na talerze,
podlewamy sosem, obkładamy skarmelizowanymi gruszkami i obsypujemy odłożonymi,
poszatkowanymi liśćmi szczawiu.
***
Tak podane tagliatelle uwodzi kontrastami:
kremowa konsystencja sosu oraz chrupkość szczawiowego przybrania i
karmelizowanej gruszki tworzą fascynującą strukturę.
Wydobyta dzięki krótkiemu gotowaniu słonawa wytrawność gorgonzoli zostaje przełamana skrywaną w słodkich skorupkach świeżością gruszek i stopniowaną kwaskowatością podgotowanego w sosie i świeżego szczawiu.
Wydobyta dzięki krótkiemu gotowaniu słonawa wytrawność gorgonzoli zostaje przełamana skrywaną w słodkich skorupkach świeżością gruszek i stopniowaną kwaskowatością podgotowanego w sosie i świeżego szczawiu.
Aby ułatwić zachowanie odpowiedniej
konsystencji plasterków karmelizowanych gruszek, warto wybrać nie tylko niezbyt
dojrzały owoc, ale i odmianę o zwartym miąższu (ja użyłam gruszki Williams). .
Przy kolejnych odsłonach można pokusić się o jeszcze większą amplitudę doznań, oprószając danie prażonymi pestkami dyni albo słonecznika, długimi wiórkami parmezanu czy porwanymi listkami radicchio.
Można też przygotować bardziej
dominujący sos, używając jako bazy ostrzejszego sera z niebieską pleśnią (np. Bleu
D’Auvergne ), obsmażając krótko na maśle przed dodaniem sera pokrojony w
cieniutkie plasterki ząbek lub dwa czosnku i doprawiając sos pod koniec
gotowania świeżo mielonym zielonym pieprzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz