Dzięki
ostatnim kilku tygodniom cieplejszej pogody, a przede wszystkim faktowi, że
jeszcze wczoraj rosły sobie na małorolnej grządce, wreszcie znalazłam się w dyspozycji
szparagów, które w równym stopniu zachęcają do ich natychmiastowego spożycia w
akompaniamencie świeżo roztopionego masła, co mobilizują do przygotowania dań,
zdolnych do wzbicia się na równie wysoki poziom doskonałości.
Szczęśliwym
trafem w mojej lodówce znalazł się również mascarpone, który z racji na swoją
aksamitną lekkość wydał mi się optymalną bazą dla sosu o równie ulotnym uroku, jak
smak świeżo zerwanych szparagów w szczycie majowego sezonu.
PENNE ZE SZPARAGAMI W SOSIE
CYTRYNOWYM Z ZIELONYM PIEPRZEM
2 cukrowe cebule
40 g zielonego pieprzu z zalewy
3 łyżki drobno startej skórki cytrynowej
20 g masła
100 g mascarpone
3 łyżki śmietany 18%
250 g makaronu penne
świeżo mielona sól morska
ok. 50 g świeżo utartego parmezanu
Szparagi (z dbałości o strukturę i
walory estetyczne dania wybierzmy jak najcieńsze i najbardziej zielone sztuki!)
myjemy, odcinamy główki szparagów wraz z króciutkimi, szczytowymi fragmentami
ogonków, a pozostałe łodygi kroimy na kawałki 3 cm długości.
Gotujemy łodygi szparagów w osolonym
wrzątku przez ok. 18 minut, dorzucając na ostatnie 5 minut gotowania główki
szparagów.
Makaron gotujemy al dente- w osobnym garnku, we wrzącej i osolonej
wodzie.
Cebule kroimy w drobniutką kosteczkę
i szklimy na rozpuszczonym maśle. Odcedzamy pieprz z zalewy, tłuczemy lekko w
moździerzu, tak, aby częściowo popękane ziarna łatwiej uwolniły aromat, i
dorzucamy do lekko zeszklonej cebuli. Dusimy kolejne 2 minuty i dokładamy
skórkę cytrynową (Pamiętajmy o solidnym wyszorowaniu i sparzeniu cytryny!). Po dokładnym wymieszaniu składników dodajemy po łyżce
mascarpone i śmietanę, podgrzewając i ucierając do uzyskania gładkiej konsystencji.
Doprawiamy sos świeżo mieloną solą morską (ilość odpowiadająca 1 niepełnej
łyżeczce).
Odcedzamy szparagi, ugotowane łodyżki
mieszamy z sosem.
Odcedzony makaron wykładamy na
talerze, przykrywamy wymieszanym z łodygami szparagów sosem. Każdą z porcji
obsypujemy grubo utartym parmezanem i dekorujemy ugotowanymi główkami
szparagów.
***
Efekt niespełna półgodzinnej pracy przynosi
powalające zestawienie: muślinowy, cudownie delikatny dzięki użyciu mascarpone
sos współgra z maślanym smakiem szparagów, lekkie cytrynowe akcenty, przełamane
subtelną, ledwie wyczuwalną słodyczą parmezanu i makaronu, ożywiają
poszczególne kęsy, a kryjąca się w trzaskających w zębach ziarenkach pieprzu
ostrość oczyszcza podniebienie i przygotowuje je na kolejne maślane akcenty.
Co ciekawe, idealnym uzupełnieniem okazuje
się kieliszek krótkiego, ostrego, młodego sangiovese z Emilii-Romanii – lekko owocowy aromat,
ukryty w sercu posmak pieprzu i ledwie wyczuwalny, taninowy finisz dublują i wydobywają
siłę warstwowego, maślano- cytrusowo- pikantnego charakteru dania. (Swoją
drogą, to wino zdecydowanie warte wypróbowania w kolejnym rabarbarowym chutney
i absolutny must have na nadchodzący letni sezon.)
Dzięki takim sensualnym atrakcjom poniedziałkowy
wieczór staje się równie wyjątkowy jak sobotni, a w głębi serca, zupełnie niespodziewanie,
pojawia się nostalgiczne pragnienie, aby trwał jak najdłużej… podobnie jak
sezon na szparagi.
O ile jednak nie mamy wpływu na
kalendarz, o tyle możemy pocieszyć się, że nawet kiedy zakończy się triumfalny
szparagowy marsz, będziemy mogli cieszyć się urokami powyższego przepisu,
zmodyfikowanego z użyciem „zimowego szparaga” vel wężymorda (o ileż to bardziej
charakterna nazwa niż przedelikacona „scorzonera”!) i nieco ostrzejszą (np.
wzmocnioną na etapie duszenia czosnkiem i gałką muszkatołową) wersją sosu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz