Powody rezygnacji były różne: ot,
choćby za długi (ale za to jaki piękny!) spacer po tajemniczej dzięki wcześnie
zapadającemu zmrokowi, a jeszcze niezadeptanej przyciąganym przez jarmark
bożonarodzeniowy tłumem Starówce, i zbyt ciepły i miękki koc, spod którego jeżeli
chciało mi się wypełznąć, to tylko po dolewkę gorącej, zaprawionej cytryną i
imbirem białej herbaty.
Obok czynników rozleniwiających
wystąpił też jednak czynnik mobilizujący: zakupiony na wczorajszym targu
nie-hodowlany, atlantycki łosoś, tak doskonale uwędzony, że po prostu odurzający
dymnym zapachem i rozpadający się pod wpływem lada dotknięcia na kawałki
jędrnego, soczystego, blado różowego mięsa.
Mając do dyspozycji łososia, który
nie został sztucznie wybarwiony na dziko pomarańczowy kolor, i którego aromat
nie został wyjałowiony tygodniami transportu w pozostawiającym smugę
plastikowego zapachu opakowaniu, porzuciłam kolejne myśli o kulinarnych wygibasach.
I skupiłam się na przygotowaniu potrawy
tak delikatnej, aby tylko wydobyła, a nie konkurowała z naturalnym łososiowym
pięknem, i tak prostej w przygotowaniu, aby stanowiła finalny akord w symfonii błogiego
weekendowego lenistwa.
TAGLIATELLE
Z ŁOSOSIEM I POMIDORKAMI KOKTAJLOWYMI W SOSIE KOPERKOWYM
(składniki na 2 porcje)
150 g wędzonego łososia
100 g pomidorków koktajlowychpęczek koperku
1 niewielka cebula cukrowa
200 ml śmietany o zawartości tłuszczu 18%
20 g masła
50 ml białego, ostrego wina*
świeżo mielona sól morska
świeżo mielony czarny pieprz
250 g makaronu tagliatelle
* użyłam zwartego, pikantnego chenin
blanc z Anjou
Rozpuszczamy bardzo powoli masło w
patelni o grubym dnie.
Koperek szatkujemy, pomidorki kroimy
na połówki, a łososia- na plastry (jeżeli jest dobrze uwędzony, na mniejsze kawałki rozpadnie się sam).
Cebulę kroimy w drobniutką kostkę i
dusimy pod przykryciem na rozgrzanym maśle. Zalewamy podduszoną cebulę winem i
pozostawiamy bez przykrycia do momentu, aż odparujemy cały alkohol.
Następnie dosypujemy połowę koperku
i odrobinę soli, dodajemy śmietanę i dusimy sos, mieszając, przez ok. 10 minut.
Na ostatnie 3 minuty dorzucamy do sosu połówki pomidorków, pozostałą część
kopru i świeżo mielony pieprz.
Makaron gotujemy al dente w osolonym
wrzątku, a następnie mieszamy przez 2
minuty na rozgrzanej patelni, z sosem i podzielonym na kawałki łososiem.
Makaron podajemy gorący.
***
Sekret dobrego tagliatelle z
łososiem i pomidorkami w sosie koperkowym tkwi w jakości składników.
Jeżeli nie mieliście szczęścia
znaleźć odpowiednio aromatycznych pomidorków, lepiej jest sobie odpuścić ich
użycie i przełamać naturalną słodycz śmietanki odrobiną soku z cytryny. (Ku
pocieszeniu mogę wyznać, że ja znalazłam moje pomidorki w najmniej oczekiwanym miejscu,
czyli osiedlowym sklepie.)
Zadbajcie też o ostre, ale dobrze
ułożone wino, które, łącząc się ze słodyczą uduszonej na maśle cebuli, odda
sosowi fantomową, rześką kwaśność, a nie zupełnie niepożądane nuty owocowe.
A przede wszystkim nie porywajcie się na przygotowanie tagliatelle z łososiem na bazie pakowanego próżniowo norweskiego potworka, który nie będzie w stanie nadać potrawie ani kluczowych, dymnych nuty, ani odpowiedniej, naturalnej słoności.
A przede wszystkim nie porywajcie się na przygotowanie tagliatelle z łososiem na bazie pakowanego próżniowo norweskiego potworka, który nie będzie w stanie nadać potrawie ani kluczowych, dymnych nuty, ani odpowiedniej, naturalnej słoności.
Jeżeli zadacie sobie trud wyszukania
odpowiednich składników, będziecie mogli po prostu rozpłynąć się, rozsmarowując
na podniebieniu muślinowe kawałki łososia, utopione w kremowym, pachnącym
intensywnie koperkiem sosie.
I jęknąć z rozkoszy, przegryzając delikatnie podduszone pomidorki,
które tryskają kwaśno-słodkim sokiem, kontrastującym równie wyraziście z wydobytą
z wina orzeźwiającą kwaśnością, jak i słodkawym smakiem jędrnych, masywnych
makaronowych wstążek.
A kto, wie, może nawet, jak ja,
będziecie mogli mówić nie tyle o rezygnacji z kuchennych planów, co ich
twórczej modyfikacji? :)
huhu z łososiem :)
OdpowiedzUsuńNie Huhu z łososiem, ale tagliatelle z łososiem Ale takie tagliatelle to nawet huhuhu... i Huhu też smakowały :)
OdpowiedzUsuń