Otóż wino pite w środku tygodnia
idzie do głowy trzy razy szybciej niż w weekend. A następnego dnia pięć razy częściej
powoduje mdłości, zmniejszoną wrażliwość na smaki i najstraszniejszą rzecz ze
strasznych: NIEPOKÓJ, czyli stan głębokiego mentalnego rozmemłania.
Cóż jednak zrobić, gdy
Najprzyjaźniejsza z Dusz ma czas na rozmowy przy winie w środku tygodnia? –
takiej okazji nie można przecież odpuścić :)
Można za to przygotować zawczasu autorską
wersję curry, które tylko zyskuje na smaku przy odgrzaniu następnego dnia, jest tak
bogate w aromatyczne przyprawy i żywe kolory, że pobudza nawet najbardziej
upośledzone podniebienie, a dzięki stężonej dawce soli mineralnych i witamin doskonale
egzorcyzmuje i umysł, i ciało.
CURRY
Z KALAFIOREM, PIGWĄ I ZIELONYM GROSZKIEM
(składniki na 4 porcje)
½ średniej wielkości kalafiora
5 owoców pigwy150 g mrożonego zielonego groszku
łyżka koncentratu pomidorowego
2 średniej wielkości białe cebule
6 ząbków czosnku
5cm długości kawałek świeżego imbiru
½ świeżej, ostrej papryki
5cm długości kawałek laski cynamonu
skórka otarta na najdrobniejszych oczkach tarki z 1 dokładnie wymytej i sparzonej limonki
1 łyżka kozieradki
1 łyżka kuminu
1 łyżka kurkumy
¼ łyżeczki pieprzu cayenne
200 ml mleka kokosowego
6 łyżek oleju ryżowego (albo rzepakowego lub innego oleju o neutralnym zapachu)
opcjonalnie: mąka z ciecierzycy
Prażymy kumin i kozieradkę na suchej
patelni, do momentu, w którym przyprawy zaczną intensywnie pachnieć.
Rozgrzewamy olej w garnku o grubym
dnie.
Wrzucamy na rozgrzany olej pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Gdy się zeszkli, dorzucamy drobniusieńko posiekany czosnek i imbir i dusimy pod przykryciem przez kolejne 2 minuty.
Następnie dorzucamy do garnka
podprażony kumin i kozieradkę, skòrkę otartą z limonki oraz koncentrat pomidorowy, mieszamy i dorzucamy
obraną, pokrojoną w grubą kostkę pigwę i podzielonego na różyczki kalafiora.
Zalewamy bazę niewielką ilością gorącej
wody (tak, aby przykryła warzywa).
Dokładamy laskę cynamonu,
oczyszczoną z nasionek świeżą ostrą paprykę, kurkumę i pieprz cayenne i gotujemy pod przykryciem aż pigwa i
kalafior będą półtwarde.
Mieszamy mleko kokosowe z łyżką
gorącego wywaru, a powstałą mieszaninę wlewamy do garnka, ponownie mieszamy, a następnie gotujemy bez przykrycia przez
jeszcze 10 minut, dosypując na ostatnie
5 minut mrożony groszek i wyciągając jednocześnie cynamon i papryczkę.
(Jeżeli pomimo odparowania nie
satysfakcjonuje nas konsystencja curry, możemy zagęścić potrawę za pomocą
rozrobionej z łyżką sosu mąki z ciecierzycy.)
***
Przygotowanie curry jest równie proste, jak długa wydawać może się lista potrzebnych składników.
Każda z przypraw odgrywa tu jednak niezwykle istotną rolę i zapewnia wrażenia, których nie sposób doszukać się w gotowym proszku czy paście curry.
Kurkuma i przecier pomidorowy wybarwiają
curry na przepiękny, intensywnie pomarańczowy kolor.
Świeża papryczka, imbir i cayenne
dodają potrawie złożonej, rozgrzewającej ostrości.
Podduszona cebula i czosnek
pogłębiają słodycz kontrapunktującego ostrość mleka kokosowego.
Skórka z limonki pozostawia
orzeźwiający, cytrusowy ślad
Cynamon wzbogaca curry o korzenne
nuty.
A przypominająca zapachem lubczyk
kozieradka odpowiada za naturalne wzmocnienie wszystkich smaków.
Skontrastowanie słodkiego kalafiora
kwaskowatą pigwą pozwala stworzyć mocarny sezonowy zestaw, który pewnie partneruje
warstwowemu smakowi sosu, zaś krótko gotowany groszek stawia swą intensywną
zielenią kolorystyczną kropkę nad i.
Warzywne curry można jednak
przygotować z innym dodatkiem dobrze znoszących gotowanie składników, ze
szczególnym uwzględnieniem wszystkich jarzyn korzeniowych, kwaśnych jabłek, ziemniaków
i batatów (przy użyciu których nie trzeba się nawet trudzić i gotować do podania
curry ryżu), czy gotowanych przez krótszy czas papryk, cukinii, pieczarek czy
ananasów albo ugotowanej zawczasu ciecierzycy.
Jedynym wyraźnym ograniczeniem w
wyborze warzyw jest wyłącznie umiejętne zadbanie, aby ich grube kawałki zachowały
jędrność i nadały potrawie odpowiedniej struktury. (Dobrym narzędziem selekcji
pozostaje wszakże połączenie dwóch-trzech skontrastowanych ze sobą smakiem
składników.)
Za finalny akcent kolorystyczny może
zaś z powodzeniem odpowiadać nie tylko groszek, ale i świeży jarmuż albo
zielona fasolka szparagowa czy liście szpinaku (w sezonie: świeże, a poza
sezonem- szczęśliwie zakonserwowane w swej szczytowej formie dzięki mrożeniu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz